- To jest pierwsze spotkanie w tym roku i nie wiadomo, jak będziemy wyglądali w meczu o stawkę po tej dłuższej przerwie. Jedziemy jednak do Bełchatowa z optymizmem. Mamy tyle samo punktów co GKS i drużyna, która wygra, już na starcie osiągnie przewagę nad rywalem. Myślę, że ambicji nie powinno nam zabraknąć - powiedział szkoleniowiec. Ojrzyński zwrócił uwagę, że sobotni rywal bielszczan to drużyna, która potrafi grać w piłkę i ma ciekawych zawodników. - Potrafią jednym zagraniem stworzyć przewagę. Bartosz Ślusarski, Michał Mak czy Arkadiusz Piech to bardzo dobrzy zawodnicy jak na naszą ligę. Maciej Małkowski, jeśli będzie miał trochę miejsca, to także potrafi strzelić lub zagrać w punkt. Ich siłą jest ofensywa. W obronie też wyglądają nieźle. Wprawdzie odszedł Arkadiusz Malarz, ale w bramce mają Emilijusa Zubasa, który dwa sezony temu był rewelacją - powiedział. Ojrzyński podkreślił, że piłkarze z Bielska-Białej przede wszystkim muszą się skupić na sobie. - Często sobie mówimy po meczach, że jesteśmy dla siebie największym zagrożeniem. Nie przeciwnik, tylko my. Zdarza się, że poprzez nieodpowiedzialną grę czy gapiostwo tracimy bramki - zaznaczył trener. Bielszczanie wystąpią w Bełchatowie osłabieni brakiem kontuzjowanych Antona Slobody, Macieja Korzyma, Damiana Chmiela i Richarda Zajaca. Trener nie zdradza na razie komu zaufa w meczu z GKS-em. Ojrzyński pytany, czy w "jedenastce" znajdą się Bartosz Śpiączka i Piotr Malinowski, których sztab trenerski uznał za najlepszych zawodników podczas przygotowań, powiedział, że na pewno otrzymają szansę gry, choć nie musi się to stać już w najbliższej kolejce. - U nas ci, którzy pracują i starają się zawsze dostaną swoją szansę w meczu ligowym lub pucharowym. Tylko od nich będzie zależało czy ją wykorzystają - dodał. Piłkarze Podbeskidzia do Bełchatowa wyjechali już w piątek. Mecz rozpocznie się w sobotę o godz. 15.30. Podbeskidzie po 19 kolejkach jest ósme z 27 pkt. GKS plasuje się miejsce niżej z identycznym dorobkiem punktowym.