Co pana najbardziej cieszy po dotychczasowych występach Korony? To, że nie przegrała, że jest liderem, że ma już 15 pkt? Leszek Ojrzyński: - Najbardziej cieszy mnie to, że mam drużynę. Prawdziwą drużynę. Mimo znacznych ubytków przed sezonem, udało się zebrać w Koronie chłopaków, którzy chcą pracować i z którymi praca jest przyjemnością. To nie tylko solidni piłkarze, ale i dobrzy, obowiązkowi ludzie w życiu prywatnym. To pomaga osiągać sukcesy na boisku. Lider? Nie zachłystujemy się. Naszym celem jest utrzymanie. Mamy 15 pkt, ale to do realizacji tego zadanie nie wystarczy, więc walczymy dalej. Wszyscy są jednak zaskoczeni, że Korona, która w lecie straciła kilku podstawowych zawodników, jest liderem... - Ja też. Gdybym powiedział inaczej, byłbym nieszczery. Cieszyłem się, że w Kielcach mi zaufano, ale była niepewność, jak wszystko uda się poukładać, jak zawodnicy przyjmą moje metody pracy. Z piłkarzami zresztą wciąż się poznajemy, docieramy. Zwycięstwa, sukcesy sprawiają jednak, że atmosfera jest super, a wtedy wszystko przychodzi łatwiej. Za wami kwartet Lech, Śląsk, Polonia, Ruch. Dotąd nie przegrał, oprócz Korony, tylko Widzew. Sporo punktów straciły już Wisła i Legia. Jak pan ocenia dotychczasowy przebieg rywalizacji w ekstraklasie? - Nie chcę tego robić, bo dopiero się tej ligi uczę, przyglądam z bliska. Może jak przepracuję cały sezon, to pokuszę się o generalniejsze spostrzeżenia. Z drugiej strony mnie naprawdę nie interesują inne drużyny, ich kłopoty, itp. Skupiam się na swojej, by w każdym meczu grała najlepiej jak to możliwe. Bo jesteśmy liderem, ale mamy nad czym pracować. A tabela? Wciąż jest bardzo płaska. Wygraliśmy trzy mecze z rzędu i prowadzimy. Po trzech porażkach, możemy być na dole. Co jest największym atutem Korony w tym sezonie? - Kolektyw i charakter. W spotkaniach z Cracovią i Śląskiem szybko dostaliśmy bramki, a mimo to wygraliśmy. Cieszę się, jak drużyna zareagowała, że nikt nie spuścił głowy, nie stracił wiary. Bazujemy na wspomnianym charakterze, walce, ambicji. O punkty się bijemy. Nie gramy olśniewająco, nie wygrywamy różnicą 2-3 bramek, ale zawsze jedną. Mamy też trochę szczęścia, ale staramy się bardzo, by było po naszej stronie. W środę czeka Koronę mecz Pucharu Polski z Gryfem Wejherowo. Chcecie łapać dwie sroki za ogon czy priorytetem jest liga? - Nie odpuszczamy, ale we wszystkich klubach, w których wcześniej pracowałem, w Pucharze Polski pozwalałem pograć zawodnikom w lidze głównie rezerwowym. Teraz będzie podobnie. Niektórzy muszą się podleczyć, niektórzy nieco odpocząć, więc szansę dostaną ci, którzy do tej pory rzadziej pojawiali się na boisku. Choć gramy z trzecioligowcem, to spodziewam się trudnej przeprawy, ale chcemy przejść do następnej rundy. Rozmawiał Paweł Puchalski