W środę późnym wieczorem polskiego czasu zakontraktowana w ostatni poniedziałek przez gdyński klub Catchings czeka zabieg kontuzjowanego ścięgna Achillesa. Na razie nie wiadomo na ile poważny to uraz, pewne jest, że gwiazda Indiany Fever nie wróci do treningów wcześniej niż za trzy miesiące. - Czekamy na wieści ze Stanów - przyznaje w rozmowie z INTERIA.PL dyrektor ds. marketingu Lotosu PKO BP Gdynia Marcin Kicior. - Po operacji okaże się, czy jest to zerwanie ścięgna, czy naderwanie. W najgorszym razie rekonwalescencja potrwa nawet rok - kręci głową. Pod sporym znakiem zapytania stanęła w ten sposób gra Catchings w zespole wicemistrzyń Polski. Jedna z najbardziej utytułowanych koszykarek świata miała przylecieć do Polski w ostatnich dniach stycznia przyszłego roku i w rozpoczynającej się w lutym fazie play-off Ford Germaz Ekstraklasy pomóc drużynie odzyskać mistrzostwo kraju. - Kontrakt nie wejdzie jednak w życie, jeśli Tamika nie przejdzie u nas badań lekarskich - zaznacza Marcin Kicior. Badania zostaną przeprowadzone do 48 godzin od przylotu zawodniczki. Catchings doznała kontuzji w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego w trzecim spotkaniu finałów Konferencji Wschodniej WNBA pomiędzy Indianą Fever a Detroit Shock. W końcówce pierwszej połowy upadła na parkiet i z grymasem bólu na twarzy złapała się za stopę. Halę rywalek opuściła na wózku inwalidzkim. - Niestety taki jest sport. Jeszcze w poniedziałek tak bardzo cieszyliśmy się z kontraktu, a chwilę później przytrafiła się tak poważna kontuzja. Ale jestem dobrej myśli. Tamika ma niesamowity charakter, wiem, że zrobi wszystko, aby jak najszybciej dojść do zdrowia - dodaje dyrektor ds. marketingu gdynianek. Dariusz Jaroń, INTERIA.PL