Choć z powodu choroby zgrupowanie Polaków opuścił Michał Żewłakow, Jop nie był pewny, że dzisiaj wyjdzie od pierwszych minut. - Jest jeszcze Darek Dudka, Arek Radomski. Myślę, że od początku zagra Arek, który miał przerwę spowodowaną kontuzją i trener będzie chciał zobaczyć, w jakiej jest dyspozycji - dywagował "Dżopik", który stadion Wisły zna od podszewki, bo na Reymonta przeprowadził się z KSZO Ostrowiec latem 1999 r. i z przerwą na wypożyczenie do Widzewa, grał tam do 2004 r. - Pięć lat temu Wisła miała bardzo dobrą murawę, najlepszą w Polsce. Od tego czasu nie zmieniano nawierzchni boisko i po jego stanie widać, że nadeszła taka potrzeba - stwierdził Mariusz, bo faktycznie nierówna trawa nie pozwoli na szybką i techniczną grę. - Na nierównym boisku piłka będzie skakała, a rywal z pewnością zastosuje pressing - przewiduje Mariusz Jop. - Dlatego trzeba będzie jak najszybciej przenieść ciężar gry z obrony na środek. Jak najczęściej grać na jeden kontakt. Zresztą taka była pierwsza informacja, jaką otrzymaliśmy na początku zgrupowania w Krakowie. Zimą zanosiło się na to, że Mariusz zmieni barwy klubowe. Ostatecznie pozostał jednak w FK Moskwa. - Decyzja o pozostaniu w Rosji to decyzja trenera FK, bo ja miałem kilka innych opcji, ale musiałem respektować kontrakt, który obowiązuje jeszcze przez półtora roku - przypomina stoper biało-czerwonych. - Czy to słuszne posunięcie, będę mógł odpowiedzieć dopiero przed mistrzostwami Europy, bo na razie mamy za sobą dwa mecze ligowe. W pierwszym nie grałem, a w drugim zaliczyłem pełne 90 minut. Moim celem było grać w podstawowej jedenastce w silnej lidze, jaką jest rosyjska i na razie jestem zadowolony. - Na przywitanie w Krakowie Leo Beenhakker powiedział mi, że fajnie się stało, że zacząłem grać. Utrzymanie formy bez gry nie jest łatwe, ale to wykonalne zadanie - kończy "Dżopik". mibi