Beniaminek wygrał zaledwie jeden z 11 meczów - z Palmiarnią Zielona Góra 3:2 (za 2 pkt; po zwycięstwach 3:0 lub 3:1 przyznawane są 3 pkt). Na koncie ma łącznie 4 punkty, bowiem otrzymał też po "oczku" za przegrane 2:3 z Energą-Manekinem Toruń i Poltarex Pogonią Lębork. Do plasującej się na "bezpiecznej" dziesiątej pozycji Politechniki Rzeszów traci 6 pkt. - Inaczej wyobrażałem sobie nasz dorobek, spodziewałem się, że wywalczymy 7-8 punktów. Po dwóch pierwszych meczach, w których urwaliśmy punkt w Toruniu i wygraliśmy tak naprawdę przegrane spotkanie z Zielona Górą, po cichu liczyłem nawet, że możemy być rewelacją rundy. Niestety, przyszła pechowa porażka z Lęborkiem. Gdyby Artur Grigoriew wykorzystał meczbola z Filipem Szymańskim, triumfowalibyśmy za 3 pkt. Potem doszła seria gier przegranych z silniejszymi rywalami, co nas musiało trochę sprowadzić na ziemię - powiedział Anchim. 28-letni Grigoriew, były reprezentant Rosji, był najlepszym pingpongistą Dojlid, mimo że jego bilans jest mocno ujemny - 4-8. Słabiej prezentowali się Bogusław Koszyk 4-9, Piotr Chmiel 2-4 i Chińczyk Meng Zhen 1-11. - Aby skuteczniej walczyć w superlidze zabrakło przede wszystkim obecności Artura w konfrontacji z Politechniką. Doznał urazu barku i nie mógł zagrać. W normalnej dyspozycji byłby w stanie pokonać zarówno Mateusza Gołębiowskiego, jak i Anthony'ego Amarlaja. W drugiej rundzie sporo będzie zależało od Rosjanina - jeśli chcemy się utrzymać, musimy liczyć na jego wygrane - dodał menedżer podlaskiej drużyny. Anchim uważa, że w pięciu kolejkach, jakie pozostały do rozegrania w grupie spadkowej (lokaty 7-12), będzie sporo niespodzianek i nie należy skreślać najsłabszych obecnie klubów, tj. z Białegostoku i Lęborka. - Indywidualne wyczyny żadnego z naszych zawodników na kolana nie powalają, jednak Koszyk i Zhen prezentują się lepiej niż sezon wcześniej na zapleczu elity. Boguś wygrał cztery gry na +trójce+. Gdyby występował całą rundę na pozycji nr 3., tych zwycięstw mógłby mieć więcej. Chińczyk wygrał tylko z Lucjanem Błaszczykiem, ale toczył wyrównane boje m.in. ze Słowakiem Wang Yangiem, Wang Zeng Yi czy Czechem Jirim Vrablikiem. Chmiel dostawał mniej szans gry, jednak poziomem nie odbiega od Koszyka czy Menga. Rosjanin natomiast z założenia miał być liderem, od niego wymagało się najwięcej. Gdyby przeanalizować występy z głównymi konkurentami w walce o pozostanie w lidze, to trzeba przyznać, że zawodził. Generalnie jednak wierzymy w utrzymanie - ocenił. Zdaniem 24-letniego Anchima, mistrzem zostanie Olimpia-Unia Grudziądz, która w finale pokona Dartom Bogorię Grodzisk Mazowiecki. Do grona brązowych medalistów typuje PKS Kolping Frac Jarosław i Dekorglass Działdowo.