Adam Małysz zajął na Bergisel drugie miejsce i awansował na drugą pozycję w klasyfikacji generalnej zawodów. Robert Mateja tym razem spisał się trochę słabiej, plasując się na 28. miejscu. Fiński skoczek nie zwraca uwagi na warunki atmosferyczne. Bez względu na to czy wiatr jest pod narty, czy z tyłu robi swoje, czyli ląduje bardzo daleko. Ahonen prowadził po pierwszej serii konkursu w Innsbrucku, w której skoczył 128,5 m. W drugiej lądował na 120. m i z notą 243,8 pkt pewnie zwyciężył. Była to już 10. wygrana Fina w 11. konkursie Pucharu Świata w tym sezonie. Wydarzenie bez precedensu w dziejach skoków narciarskich. Ahonen jedyny raz przegrał z Małyszem w Harrachovie. - Teraz już nic nie odbierze Janne zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. W czwartek w Bischofshofen musiałby spaść z buli, a i to nie gwarantowałoby tego, żeby ktoś wyprzedził go w klasyfikacji tych zawodów - powiedział "orzeł" z Wisły, który stracił do Ahonena siedem punktów. Małysz w pierwszej serii, rozgrywanej oczywiście systemem "KO", rywalizował ze swoim przyjacielem Andreasem Goldbergerem i bez problemów pokonał rywala. Polak wylądował na 123,5. m, a "Goldi" uzyskał 108,5 m. Oprócz Ahonena, naszego najlepszego skoczka po pierwszej serii wyprzedzał jeszcze Norweg Sigurd Pettersen - 126 m. Do finałowej serii zakwalifikował się także Mateja, ale jego występu nie można zaliczyć do udanych. Zakopiańczyk wprawdzie wygrał rywalizację z Amerykaninem Alanem Albornem, ale jego skok był jednym z najsłabszych w pierwszej serii. Mateja skoczył zaledwie 103,5 m, a Alborn oddał skok o dwa metry krótszy od Polaka. Nasz reprezentant został sklasyfikowany na 30. pozycji. W serii finałowej Mateja poszybował dalej lądując na 112. metrze i z notą 178,4 pkt awansował na 28. pozycję. W drugiej serii bardzo długo prowadził Thomas Morgenstern. Austriak, któremu nie wyszedł pierwszy skok (tylko 112,5 m i 23. miejsce) , w drugim pofrunął na odległość 127,5 m, co było drugą odległością dnia. Młodego zawodnika zdołali dopiero wyprzedzić Jakub Janda (trzeci w Innsbrucku), Małysz i Ahonen. - W poniedziałek były ciężkie warunki do skakania. Wiatr był zmienny i niektórzy zawodnicy mieli więcej szczęścia od innych, jak Pettersen w pierwszej serii, czy Morgenstern w drugiej. Ja jestem bardzo zadowolony z drugiego miejsca i z tego, że moja forma cały czas idzie w górę - stwierdził po konkursie Małysz. Ostatni czwarty konkurs, również w Austrii, odbędzie się 6 stycznia w Bischofshofen. <a href="http://skoki.interia.pl/ps/kalendarium">Zobacz wyniki konkursu w Innsbrucku</a> oraz <a href="http://skoki.interia.pl/ps/klasyfikacja">klasyfikację generalną Pucharu Świata po jedenastu konkursach</a> <a href="http://sport.interia.pl/gal?galId=4783&tytulGal=TCS%202004/05">Zobacz galerię zdjęć z Turnieju Czterech Skoczni</a>