W sobotę wystąpiłeś przeciwko Rwandzie. Na swoim profilu na Facebooku napisałeś po meczu, że tego dnia w Rwandzie nie zapomnisz do końca życia. Dlaczego? - Ponieważ nauczyłem się czegoś nowego. To znaczy? - Byliśmy o sto procent lepsi od Rwandy, ale przegraliśmy, bo sędzia sprawiał wrażenie, jakby grał w zespole rywala, a my czuliśmy się, jakbyśmy walczyli przeciwko dwunastu zawodnikom z Rwandy. Z jakiego kraju pochodził arbiter? - Z Malawi. Jak ci się grało w tym spotkaniu? - Szczerze? Uważam, że rozegrałem mój najlepszy mecz w karierze. Naprawdę? - To był mój pierwszy występ w życiu, o którym mogę śmiało powiedzieć, że jestem z niego zadowolony. Czuję i wiem, że grałem dobrze. Ten występ okrasiłeś golem. Jak myślisz, dlaczego niektóre portale internetowe podały, że strzelcem bramki był Papy Faty? - Zapewne wynikało to ze sporego zamieszania w polu karnym. Trzech naszych zawodników, w tym ja, było bardzo blisko piłki i właściwie nikt nie widział, kto uderzył. Miałeś okazję do strzelenia kolejnych goli? - Tak. Po moim uderzeniu obrońca zatrzymał ręką lecącą do bramki piłkę. W normalnych warunkach powinien być rzut karny i czerwona kartka dla rywala, ale sędzia w ogóle nie zareagował. Wszyscy widzieli tę sytuację, nawet miejscowi kibice, którzy po meczu rozmawiali z nami. Wszyscy poza arbitrem. Zajmujecie ostatnie miejsce w grupie 8. Wasze szanse na awans do finału Pucharu Narodów Afryki są coraz mniejsze... - Wiem, musimy dać z siebie wszystko w następnych meczach. Szkoda straconych trzech punktów w sobotnim spotkaniu, bo powinniśmy byli wygrać. Mówiłeś, że zagrałeś swój najlepszy mecz w karierze. Miałeś wsparcie swoich kolegów z drużyny w tym spotkaniu? - Tak. Każdy wiedział jak ważny jest to mecz i każdy starał się wypaść jak najlepiej. Mimo to jestem bardzo rozczarowany tym spotkaniem. Jak wyglądała podróż z Burundi do Rwandy? - Lecieliśmy samolotem, a lot trwał około dwudziestu pięciu minut. Nasze kraje sąsiadują ze sobą. A podróż powrotna do Polski? - To już nieco bardziej skomplikowany temat. Najpierw leciałem z Burundi do Etiopii, stamtąd do Niemiec, a potem do Polski. Przed Cracovią niedzielny mecz z Górnikiem Zabrze... - Tak i musimy wygrać. Nad tym będziemy się skupiać. Rozmawiał Dariusz Guzik