- Chciał mnie zaatakować nożem. Mierzył w klatkę piersiową. W oczach miał obłęd - powiedział Korzeniowski w "Super Expressie". Co wywołało furię 51-letniego Belga Christiana D.? Korzeniowski zastawił mu swoim samochodem wjazd na posesję i stąd taka reakcja. - Był wściekły, że Korzeniowski tam zaparkował, wyskoczył do chodziarza z kijem zakończonym nożem. Na szczęście nie uderzył Korzeniowskiego, uszkodził za to jego samochód - stwierdził Tomasz Pilarski z Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Maz. - Mogę walczyć z agresorem, ale nie z szaleńcem. Załadowałem szybko do auta moją córkę, Rozalię - na tylne siedzenie, a sam wskoczyłem po prawej stronie kierowcy. Było nas czworo. Zdążyliśmy zamknąć szyby, a on walił kijem w karoserię. Tego faceta widziałem pierwszy raz w życiu. Wcześniej widywałem tylko jego żonę - dodał "Korzeń". - Kupiłem ten dom, by mieć spokój. Jestem pianistą, potrzebuję ciszy. Teraz chcę sprzedać budynek i wrócić do Belgii. Czy byłby to papież, czy mistrz olimpijski, nieważne. Nie można zastawiać mi wjazdu. Zawsze byłem uprzejmy, to ci ludzie stanęli tu, zachowywali się głośno, sikali - tłumaczył Christian D. Horror przeżyła córka Korzeniowskiego. - Uspokoiła się dopiero na komisariacie, gdy Robert składał zeznania - mówiła żona chodziarza.