- To jest megatwardziel, chłopak z supercharakterem. Mam bardzo osobisty, pozytywny stosunek do niego - powiedział Nowak. Przypomniał, że w 2007 roku też nie miał jechać na MŚ ze względu na lekką kontuzję pleców, ale ... - Udało się nam wtedy doprowadzić go do pełnej sprawności. Pamiętne było jego wejście w drugiej dogrywce meczu z Danią, gdzie w zasadzie swoimi dwiema bramkami uratował nam finał. Zdaniem doktora 26-letni rozgrywający Vive Targi Kielce, który urazu doznał w sobotnim meczu z Argentyną, nie tak szybko pojawi się na boisku. - Po takiej kontuzji wróci do gry po ośmiu tygodniach. Cztery tygodnie będzie trwało unieruchomienie po zabiegu i po następnych czterech tygodniach powinien wznowić treningi - wyjaśnił. Osoby związane z reprezentacją wprawił w konsternację fakt, że organizatorzy mistrzostw nie byli w stanie zapewnić przeprowadzenie fachowych badań, gdyż była... niedziela. Nowak z ironią wypowiada się o tym zdarzeniu, ale nie ma specjalnego żalu, bowiem diagnoza mogła być tylko jedna i bez dodatkowych badań. Chodziło tu raczej o dokumenty dla firmy ubezpieczeniowej. - Szwecja zbudowała społeczeństwo obywatelskie w takim systemie jaki tutaj widzimy i ...bez rezonansu też można żyć. Była niedziela i zasady działania tego systemu wykluczają doraźne badania typu USG, czy rezonans magnetyczny w ten dzień, jeśli nie ma stanu zagrożenia życia - powiedział Nowak. Jak zaznaczył, ta kontuzja była akurat taka, że nie wymagała z jego strony potwierdzenia w badaniach. - Było to działanie bardziej pod kątem polisy ubezpieczeniowej. Należę do pokolenia lekarzy, którzy pracowali bez rezonansów, bez ultrasonografii, nauczono nas po prostu badać pacjentów. W związku z tym rozpoznanie tego przypadku u Michała nie budzi żadnych wątpliwości. Lekarz reprezentacji pokazał dziennikarzom dokument wydany przez klinikę w Goeteborgu, która odmówiła przeprowadzenia odpowiednich badań. - Szpital uniwersytecki wydał nam zaświadczenie, w którym napisano, że w dniu dzisiejszym takiego badania zrobić nie mogą. Ja to szanuję, bo tu jest taki system opieki zdrowotnej i nie ma co o to kruszyć kopii. Niczego to nie zmieni w dalszym postępowaniu i tak trzeba to operować i tak. Musi wracać do Polski, nie może grać - powiedział. Nowak wyjaśnił, że kontuzja Jureckiego w przypadku zwykłego człowieka, nie parającego się zawodowo sportem, nie jest specjalnie groźna. - To jest zerwanie mięśnia, które np. w moim przypadku nie musiałoby być operowane. Mógłbym grać w tenisa, jeździć na ryby rowerem. Natomiast w przypadku zawodowego sportowca ta jedna głowa brakująca w mięśniu dwugłowym jest mu bardzo potrzebna i należy przeprowadzić zabieg. W starszym wieku tego nie operujemy - dodał. Michał Jurecki kontuzji nabawił się w drugiej połowie meczu z Argentyną. Sam cały czas jest przekonany o tym, że do zdarzenia doszło w akcji obronnej, jednak sztab medyczny po dokładnej analizie zapisu wideo jest innego zdania. - Czterdziesta minuta trzydziesta sekunda meczu, rzut Michała zablokowany przez dwóch zawodników i pociągnięcie za rękę od tyłu. Lekki grymas na twarzy, lekki ból, bo tego typu uraz nie manifestuje się w mechaniźmie ogromnego bólu. To jest ból miejscowy promieniujący do łokcia. Michał wrócił potem do obrony i dlatego może kojarzył to z ruchem w obronie; z zapisu wideo wygląda, że to było raczej w ataku - wyjaśnił lekarz. Na szczęście pozostali piłkarze są zdrowi i w pełni sił będą mogli wychodzić na boisko. W poniedziałek wieczorem (18.15) czeka ich mecz z Chile. - Bywało lepiej, ale na razie panujemy nad resztą zawodników na tyle, że trenerzy w następnych spotkaniach będą mogli z nich korzystać - wspomniał Nowak. Z Goeteborga Cezary Osmycki