W Sosnowcu odbyły się w weekend II Plażowe Mistrzostwa Polski w Teqball. Prezesem Polskiego Związku Teqball jest Michał Listkiewicz. Były prezes PZPN jest entuzjastą tej dyscypliny sportu. Jego specyfika polega na odbijaniu piłki pomiędzy zawodnikami przy specjalnie wyprofilowanym stole. Paweł Czado, Interia: Co pana ujęło w tej grze?Michał Listkiewicz: - Jest właściwie dla wszystkich, choć trzeba nauczyć się w nią grać. Grać może każdy, niezależnie od płci i wieku. Na ostatnich mistrzostwach świata najstarszy zawodnik miał pięćdziesiąt lat. To nie jest zwykłe przebijanie piłki: liczy się dobra technika, spryt i inteligencja, bardzo ważna jest taktyka. Grając na małej przestrzeni trzeba być cały czas skoncentrowanym i precyzyjnym. Muszę przy tym podkreślić, że teqball to nie jest cyrk, to prawdziwy sport. Powstał niedawno. - Teqball przyszedł do nas z Węgier, tam został wymyślony w 2014 roku. Węgrzy tę grę uwielbiają i promują. Nie dziwię się, to kapitalny sport. Mecze między ludźmi umiejącymi grać są niezwykle widowiskowe. Ciekawe, że gra przydaje się zawodnikom klasycznej piłki nożnej. Poprosiłem kilku zawodników żeby zostali jej ambasadorami: zgodzili się choćby Jerzy Dudek, Marek Saganowski czy Paweł Golański. Futboliści traktują ten sport poważnie. Na ostatnie mistrzostwa świata stoły zabrali choćby Brazylijczycy czy Belgowie. Zaproponowaliśmy współpracę PZPN-owi, wzięli jeden stół. Piotrek Zieliński czy Robert Lewandowski przyznają, że gra się świetnie. To przy okazji bardzo dobry sposób na rozgrzewkę. Teqball to również świetna alternatywa dla trenerów młodzieży. Nie wszystkie dzieci uczestniczące w treningu mogą jednocześnie grać w piłkę. Teqball sprawia, że te, która akurat nie grają, mogą rywalizować w inny sposób a nie wisieć na drabinkach. W Polsce ten sport będzie coraz bardziej popularny?- Staramy się żeby tak było. Trzy lata temu trudno byłoby znaleźć dziesięciu zawodników, dziś ich liczba dochodzi do tysiąca. Ostatnio w Polsce pojawiła się nawet sekcja teqballu, w której uprawiają ją przedstawiciele amp futbolu! Dostaliśmy od Węgrów sto stołów w ramach promocji. To dużo, taki jeden stół kosztuje od 7 do 12 tysięcy zł. Rozwieźliśmy je po całej Polsce. Nie wszystko jednak przebiega jak można by sobie wymarzyć. Kluby piłkarskie, owszem, przyjmują stoły ale na razie nie zakładają własnych sekcji. My - jako związek - nie chcemy zamykać się w ligowych rozgrywkach. Stawiamy na turnieje, w których sił może spróbować każdy. Organizujemy trzy rodzaje mistrzostw Polski: plażowe, halowe i otwarte. Są miejsca w Polsce gdzie sport się przyjął: Krośniewice. Władysławowo, Piła, Leszno, ale i są takie gdzie stoły stoją nie są używane. To jak z orlikami gdzie jedne są obłożone od rana do wieczora, a inne puste. To chyba kwestia organizacji miejscowych entuzjastów.