Cztery tysiące polskich fanów, którzy w przyszli do Areny Sanok dopingować biało-czerwonych spodziewało się zupełnie innego scenariusza pierwszej tercji. Pomiędzy 9. a 13. minutą dostaliśmy trzy ciosy, po których długo chwiały nam się nogi. Po pierwszych minutach i atakach naszej reprezentacji na ławkę kar po raz pierwszy pojechał Tomasz Proszkiewicz, a że Japończycy potrafią rozgrywać przewagi, już po chwili Rafał Radziszewski wystawiony został na ciężką próbę. Kilkanaście sekund później przegrywaliśmy już 0:1, a 24 sekundy później 0:2 ("Radzik" źle obliczył odległość od krążka, a Domeki z ławością przejął go, objechał naszego bramkarza i wbił gumę do pustej siatki). W 12. minucie na karę pojechał Adam Borzęcki i Japończycy po raz drugi grając w przewadze ostrzeliwali naszą bramkę, dopóki nie zdobyli trzeciego gola. Nasi wyglądali niczym Endju Gołota po szybkim ciosie. Pierwszy ocknął się Proszkiewicz wyładowując złość na jednym z rywali. Rąbnął go tak fachowo, że ten błyskawicznie wylądował na plecach nakrywając się łyżwami. Za ten nokaut "Prochu" został zaproszony na ławkę kar, aby tam przez dłuższą chwilę (2 + 10) móc zastanowić się dlaczego kompletnie nam nie idzie. Było o czym myśleć, tym bardziej, że w 16. minucie uratował nas słupek, a tuż przed końcem o mało nie daliśmy sie zamknąć we własnej tercji grając w przewadze. Po zmianie stron nasi ruszyli do natarcia, oddali kilka mocnych strzałów. Najbliżej szczęścia był Rafał Dutka, ale zamiast w dużą część odsłoniętej bramki, trafił wprost w bramkarza. Gdy w 29. minucie Jarosław Dołęga wyłożył krążek Krzysztofowi Zapale, a ten strzelił pierwszego gola dla biało-czerwonych, kibice nie mieli wątpliwości kto wygra. - Polska, Polska, Polska! - ryknęło cztery tysiące gardeł w odpowiedzi na pytanie spikera. Trybuny ożyły, ale wciąż to Japończycy mieli przewagę i mogli wyczekiwać okazji na kontrę. W dodatku łapaliśmy kolejne kary. W końcówce drugiej tercji musieliśmy grać trzech przeciwko pięciu przez 39 sekund, ale tym razem przetrzymaliśmy napór. Na tafli robiło się coraz bardziej nerwowo. Co chwilę dochodziło do dwójkowych starć zapaśniczo-bokserskich. Atmosferę podgrzewali sędziowie co najmniej kontrowersyjnymi decyzjami. Tak było m.in. w 39. minucie, gdy zza bulika strzelał Mikołaj Łopuski. Rywal próbował mu przeszkodzić podkładając swój kij, w efekcie łopatka Polaka prześliznęła się po nim i przypadkowo uderzyła Japończyka w twarz. Sędzia sygnalizując karę poderwał na nogi całe trybuny i po chwili od głośnego "Uuuu!" zaczęła trząść się ziemia. Początek trzeciej tercji dla biało-czerwonych. Świetnej okazji nie wykorzystał Borzęcki, lecz po kontrze Japończyków "Radzik" musiał ratować nas w sytuacji sam na sam z Mitanim. Napór "Orłów" wzmagał się z minuty na minutę. W 52. minucie, gdy graliśmy w przewadze, Grzegorz Piekarski nie trafił do praktycznie pustej bramki. W innej sytuacji Haruna odbił krążek trzonkiem kija. Biało-czerwoni walczyli do końca, ale Japończycy potwierdzili, że są za dobrze zorganizowaną drużyną, aby dać sobie odebrać trzybramkowe prowadzenie. Dwie minuty i dwadzieścia sekund przed końcem trener Peter Ekroth wycofał bramkarza, a na hasło "Wszyscy wstają i śpiewają!", wszyscy wstali i głośno dopingowali "Orłów". Japończycy nie mogli wyjść z własnej tercji, ale gole nie padałały. Wbrew wcześniejszym informacjom w finale kwalifikacji o jedno miejsce premiowane awansem na igrzyska w Vancouver zwycięska drużyna turnieju w Sanoku zagra w Hannoverze z Niemcami, Austrią i Słowenią. Nam znów przyjdzie czekać koleje lata. Po raz ostatni na igrzyskach wystąpiliśmy w 1992 roku w Albertville, gdzie zajęliśmy 11. miejsce. We wcześniejszych spotkaniach Polska pokonała Wielką Brytanię 3:2 po rzutach karnych i Rumunię 9:1, a Japonia wygrała z Rumunią 7:0 i "Wyspiarzami" 2:1. WYNIKI: Polska - Japonia 1:3 (0:3, 1:0, 0:0) Bramki: 0:1 Iimura - Kawai (9.07 PP1), 0:2 Domeki - Takeshi Sito (9.31), 0:3 Obara - Suzuki - Keller (12.44 PP1), 1:3 Zapała - Dołęga (28.57). Sędziował: Radek Husiczka (Czechy) oraz Rastislav Gajan (Słowacja), Vit Lederer (Czechy). Widzów: 4000. Kary: 28 + 10 minut dla Proszkiewicza (atak w okolice głowy) - 14. Polska: Radziszewski - Dronia, Dąbkowski; Jaros, Kowalówka, Kolusz - Piekarski 4, Borzęcki 6; L. Laszkiewicz 2, Słaboń, Drzewiecki - Gonera, Dutka 4; Proszkiewicz 4 + 10, Zapała, Łopuski 2 - Wilczek 2; Bagiński 4, Rzeszutko, Urbanowicz oraz Dołęga. Japonia: Haruna - Keller, Yamashita 2; Domeki, Tetsura Saito 2, Takeshi Saito - Tonosaki, M. Osawa; Obara 2, Tanaka, K. Ogawa - Miyauchi, Kawai 4; Kon 2, Mitani, Suzuki 2 - Iimura, Minami; Tonosaki, M. Ogawa, Kamino. Wielka Brytania - Rumunia 11:1 (4:0, 3:1, 4:0) Strzały: 59 - 19. Kary: 10 - 26 min. TABELA 1. Japonia 3 9 12:2 2. Polska 3 5 13:6 3. Wielka Brytania 3 4 14:6 4. Rumunia 3 0 2:27 Mirosław Ząbkiewicz, Sanok