- Nie wiem - coś mnie zabolało w plecach. O kolejnych startach pomyślę, kiedy się już uspokoję - powiedziała czekającym na nią dziennikarzom zapłakana Jędrzejczak. - Nie ma się czym martwić. Coś jej rzeczywiście strzeliło w kręgosłupie, ale to już naprawione - bagatelizował dolegliwość Otylii masażysta polskiej ekipy Marek Frączek. Trener Otylii - Paweł Słomiński, potwierdził, że zawodniczka narzeka na ból pleców. Ponoć dolegliwości miała już rano, ale nie poinformowała o tym szkoleniowca. - Nie daje się dotknąć - bolą ją okolice obręczy barkowej. Wiadomo, że dolegliwości są różne, ale pływać trzeba. Miała ostatnio sporo kłopotów zdrowotnych i martwimy się tym. Nie zmienia to faktu, że trzeba stanąć na słupku i się ścigać. W trakcie konfrontacji wszelkie dolegliwości, czy bóle nie rozliczają pływaka - liczy się wyłącznie wynik - wyjaśnił Słomiński. - To wspaniała, nietuzinkowa zawodniczka, ale potrzebuje treningu, by wrócić na swój poziom. Na wiele rzeczy reaguje impulsywnie i nie wykluczone, że ze startu na 200 m trzeba się będzie wycofać. Decyzję podejmiemy dopiero po rozmowie. Dajmy jej jednak spokojnie przespać z myślą, że zajęła ostatnie miejsce w półfinale i uzyskała słaby wynik - dodał trener. Otylia Jędrzejczak zajęła w swoim półfinale ostatnie, ósme miejsce, w czasie 1.00,02 i na dystansie 100 metrów motylkiem została sklasyfikowana w mistrzostwach na 16. miejscu. - Na pewno stresuje się też koniecznością wywalczenia minimum - przecież ten wynik osiągała już wielokrotnie. Taki zawodnik powinien być z tego obowiązku zwolniony i mógłby się spokojnie przygotowywać do igrzysk. Pojawia się pytanie, czy będzie chciała zmierzyć się jeszcze z rywalkami, czy też powalczyć o minimum na mistrzostwach Polski - powiedział trener. - Czasu mamy jednak bardzo mało. Powiedziałem Otylii, że sama musi zrozumieć, że każdy dobrze wykonany trening jest na wagę złota. Jeśli tego nie zrobi to mogą być poważne kłopoty na igrzyskach - zakończył Słomiński.