Zawodnicy musieli wspiąć się na 8-metrowy słup i na jego szczycie obrócić się wokół własnej osi z zasłoniętymi oczami. O asekuracje dbał kolega stojący na ziemi. "Mnie, starszemu zawodnikowi, ciężko przyzwyczaić się do nowinek, eksperymentów, czy spontanicznych zabaw, które proponuje trener Kruczek. Ale staram się dostosować i dorównać w zaangażowaniu młodszym kolegom" - powiedział Małysz w "Przeglądzie Sportowym". "Gdy ruchy są nerwowe, słup się chwieje. W taki sposób uczymy chłopców rozluźniać mięśnie przed skokiem" - tłumaczył asystent Kruczka Zbigniew Klimowski.