Filipiński gwiazdor, który niedawno został wybrany do tamtejszego kongresu, twierdzi, że ma czas na wszystko - na zajęcia pięściarskie, spotkania z najbliższymi (na zgrupowaniu jest jego żona Jinkee) i hobby, jakim jest śpiewanie. Przy mikrofonie ćwiczy z niezwykle popularnymi w jego kraju Madonną Deceną, Lito Camo i jego MP Band. Po jednym z treningów Pacquiao zorganizował mini-koncert w hotelu i zaśpiewał dla małżonki balladę o miłości, a jego 78-letni amerykański promotor Bob Arum z wrażenia i zachwytu zaczął tańczyć. Pięściarz zapowiedział, że po potyczce z Margarito zorganizuje swój występ wokalny z większą publicznością w Stanach Zjednoczonych. Wiadomo już, że przed zaplanowaną na 13 listopada walką w teksańskim Arlington, filipiński hymn "Lupang Hinirang" zaśpiewa Zyrene Parsad. Aby utwór został wykonany bez najmniejszego błędu, wcześniej skonsultuje się z narodowym instytutem historii. Na co dzień "PacMan" trenuje w Baguio z innym znakomitym zawodnikiem, Anglikiem pakistańskiego pochodzenia Amirem Khanem. Szkoleniowiec od przygotowania fizycznego Alex Ariza twierdzi, że Pacquiao jest coraz szybszy. Odmienne zdanie na temat formy ma Arum: "Jeśli już teraz doszłoby do pojedynku, mógłby wygrać Margarito. Ale wierzę, że w ringu pokaże się stary, dobry Manny" - stwierdził. Niebawem Pacquaio, który ma na koncie 51 zwycięstw, trzy porażki i dwa remisy, z całym sztabem przenosi się do Manili, skąd odlecą do Ameryki. Stawką walki z Margarito (bilans 38-6) jest wakujący pas federacji WBC w kategorii junior średniej.