Anulowane ligi i poszczególne zawody, a także rezygnacja z wielu planów rozwojowych, które miały popchnąć do przodu sport kobiet. To tylko niektóre problemy, z którym obecnie mierzy się świat sportu w obliczu kilku miesięcy stagnacji spowodowanej pandemią koronawirusa. Pytanie brzmi, czy stagnacja nie wyrządziła znacznie większych szkód, w myśl zasady, że "kto nie idzie do przodu, ten się cofa". W Wielkiej Brytanii alarm wywołały słowa byłej kapitan reprezentacji narodowej netballu. Ama Agbeze stwierdziła w jednym z wywiadów dla telewizji BBC, że koronawirus mógł cofnąć sport kobiet o 10 lub nawet 20 lat. "Rząd w pełni angażuje się w pomoc w odzyskaniu sił, abyśmy nie stracili wielkiego impetu, który narastał" - powiedział Nigel Huddleston, członek parlamentu brytyjskiego, pełniący funkcję ministra ds. sportu, dziedzictwa i turystyki. Obawy gasi też dyrektor generalny agencji rządowej UK Sport, odpowiedzialnej za rozwój i inwestowanie w sport olimpijski na Wyspach. W organizacji mają nadzieję, że zakłócenia będą krótkotrwałe i nie wpłyną aż tak bardzo na żeński sport.