Werth to jedna z najbardziej utytułowanych sportsmenek w historii. W igrzyskach olimpijskich startowała sześć razy i za każdym razem przywiozła medal, a zwykle dwa. W sumie w jeździectwie ma siedem złotych i pięć srebrnych. Do tego dziewięć tytułów mistrzyni świata i aż 21 mistrzyni Europy. Skandaliczną wypowiedź Werth przekazał niemiecki Sport Bild. "Skłaniam się do zaleceń Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Nie dlatego, że pochwalam tę straszną i okrutną wojnę, którą Rosja prowadzi w Ukrainie. Nie ma żadnego uzasadnienia dla tego działania. Ale odkładam na bok wszystkie emocje i mówię: wykluczenie [Rosjan] jest dyskryminacją" - stwierdziła. MKOl w ostatnich wypowiedziach przewodniczącego Thomasa Bacha jest za przywróceniem sportowców z Rosji i Białorusi do rywalizacji, w tym uczestnictwa, pod pewnymi warunkami m. in pod neutralną flagą i takich, którzy nie są sponsorowani przez państwo, w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. 53-letnia Werth na tej podstawie kontynuuje: "To bardzo niebezpieczne, gdy sport jest upolityczniony i używany jako instrument. Nie powinno się odbierać sportowcom szans olimpijskich. Dla mnie warunkiem zezwolenia na start jest wyraźne zdystansowanie się od wojny, ale nie może być ogólnego zbiorowego zakazu zawodowego. Naiwne jest wierzyć, że mogłoby to doprowadzić do zmiany myślenia Putina, gdyby Rosjanie nie wzięli udziału w igrzyskach olimpijskich. To byłoby to samo co bojkot olimpijski w 1980 i 1984 roku. Wszyscy byli przegrani". W niektórych dyscyplinach sportowcy z Rosji i Białorusi zostali już dopuszczeni do startów. Tak zrobiły światowa federacje szermierki czy boksu. Tenisiści z tych krajów będą też mogli wziąć udział w Wimbledonie. Z kolei World Atheltcis (lekka atletyka) nie zamierza do tego dopuścić.