"Jeszcze tego pożałuje. Pożałuje, bo oprócz Maćka Żurawskiego, nie będzie miał w reprezentacji drugiego szybkiego napastnika. A w Niemczech będziemy się nastawiać na grę z kontry. Życzę więc powodzenia" - powiedział 27-letni zawodnik cytowany przez "Super Express". Niedzielan jest zły, bo ciągle słyszał, że trener każdemu dawał szansę. "Chyba każdemu oprócz mnie. Bo dla mnie tej szansy zabrakło" - stwierdził. Po raz ostatni w reprezentacji wystąpił w marcu, w towarzyskim meczu z USA w Kaiserslautern (0:1). Na boisku przebywał niecałe 30 minut. "Dzień wcześniej zmierzyliśmy się z rezerwami Kaiserslautern i grałem w całym meczu. Dzisiaj nawet z A-klasą trzeba się nabiegać, więc zasuwałem, chociaż działacze Nijmegen prosili Janasa, aby mnie oszczędzał, bo dwa dni później mieliśmy ważne ligowe spotkanie z AZ Alkmaar. Tymczasem trener wystawił mnie przeciwko K'lautern, a na drugi dzień po treningu zapytał, czy mogę grać przeciwko USA. Powiedziałem, że tak. Byłem zajechany, ale grałem, nie narzekałem. Ale takie dawanie komuś szansy ja nazywam podkładaniem nogi!" - dodał piłkarz. Dlaczego Janas zrezygnował z Niedzielana? "Andrzej co chwila miał kontuzje. Gdy przyjeżdżał na kadrę, to zawsze go coś bolało, strzykało, a to przyjeżdżał, a to wyjeżdżał. W końcu już nie wiedziałem czy mogę liczyć na jego występ, czy nie" - tłumaczył selekcjoner w "Przeglądzie Sportowym". "Dziwi mnie gadanie selekcjonera o moich ciągłych kontuzjach na zgrupowaniach kadry. Kiedy?! Nawet gdy dostałem w ostatniej chwili powołanie na mecz z Anglikami, bo Maciek Żurawski był lekko kontuzjowany, jechałem 1500 kilometrów autem i ostatecznie nie zagrałem. Ale nie narzekałem. Udowodnię jeszcze Janasowi, że się pomylił" - zapowiedział napastnik, który w tym sezonie strzelił 10 goli w lidze holenderskiej.