Casillasowie nie są przeciętną rodziną, ale sytuacja ich dzieci oddaje typowe w Hiszpanii emocjonalne rozdarcie. Starszy syn Iker, kapitan mistrzów świata i największy symbol Realu Madryt dorastał w tym samym domu, w którym jego siedem lat młodszy brat Unai. Obaj dostali baskijskie imiona, wychowali się w Mostoles, nieopodal stolicy, i obaj są piłkarzami. A jednak szanując nieziemski dorobek brata, Unai został kibicem Barcelony. Gran Derbi jak finał Ligi Mistrzów W Hiszpanii nie ma rodzin obojętnych wobec rywalizacji piłkarskich kolosów. Ostatnio przypadłość ta rozprzestrzeniła się jednak na cały świat. Zmagania Realu Madryt z Barceloną stały się zjawiskiem globalnym - każde kolejne Gran Derbi jest niemal takim wydarzeniem jak finał Ligi Mistrzów. Zwłaszcza w czasach, gdy Hiszpania jest w końcu mistrzem świata, a obaj giganci zgromadzili gwiazdozbiory, z którymi nawet zbudowany kosztem pół miliarda funtów Manchester City nie może się równać. Kilkanaście tygodni temu fanatycznie oddany Realowi madrycki dziennik "As" opublikował badania wykonane na jego zlecenie przez niezależną firmę Ikerfel. Wynika z nich, że w wyścigu po miłość i podziw Hiszpanów zdecydowaną przewagę uzyskała ostatnio Barcelona. A jeszcze osiem lat temu, w czasach galaktycznego Real było zupełnie odwrotnie. Wyjaśnienie jest w zasadzie banalne: w ostatnim czasie klub z Katalonii osiągnął sukcesy nienotowane w swojej historii. Odkąd trzy i pół roku temu trenerem został Pep Guardiola, barcelończycy stali się w światowej piłce najwyższym punktem odniesienia zdobywając 12, na 15 możliwych do zdobycia trofeów. Naczelny tłumaczył się fanom Realu Szefowie dziennika "As" opublikował badania Ikerfeu z ciężkim sercem. Redaktor naczelny nagrał specjalne wideo umieszczone w internetowym wydaniu gazety usprawiedliwiając się przed kibicami Realu. Użył przy tym argumentu, że wyniki traktuje, jako ostrzeżenie dla wszystkich ludzi kochających klub z Madrytu tak mocno jak on. "Rolą prasy jest podawanie faktów, także tych negatywnych. Kiedy bezrobocie w kraju wzrasta, media nie mogą tego przemilczeć" - wyjaśnił. Dla fanów Realu jest to sytuacja nowa. W latach 50., kiedy klubem kierował legendarny prezes Santiago Bernabeu "Królewscy" stali się najznakomitszą światową marką futbolową. Obecny szef klubu Florentino Perez uważa siebie za kontynuatora dzieła Bernabeu, w ostatnich 10 latach klub wydał na transfery ponad miliard euro. Era galaktyczna trwała jednak zaledwie trzy sezony i właściwie od chwili fiaska drużyny z Zidanem, Figo, Ronaldo i Beckhamem klub podnosi się dopiero teraz. Twarzą nowego projektu nie jest już jednak prezes, ale najlepszy trener świata Jose Mourinho. Sondaże katalońskich mediów - Real faworytem Mourinho przybył do Madrytu nie tylko dla astronomicznej gaży sięgającej 10 mln euro za sezon, która czyni z niego krezusa, jakim nie był dotąd żaden trener. Pobicie Barcelony stało się jego obsesją. Przed rokiem nie wyszło, co tylko pokazało skalę trudności wyzwania i zaostrzyło apetyt. W sobotę do Gran Derbi Real przystąpi w szczytowej formie i ze znaczącą przewagą w tabeli. Widmo porażki 0-5 sprzed roku zatarło się dawno w pamięci. Dziś, nawet sondaże katalońskich mediów wskazują na lekką przewagę "Królewskich". Takiej szansy przełamania narastającego kompleksu Real Mourinho jeszcze nie miał. Dzieło Pepa Guardioli uważane przez wielu komentatorów za kandydata do tytułu drużyny wszech czasów napotkało ostatnio sporo kłopotów. Zwłaszcza poza Camp Nou, gdzie w tym sezonie ligowym Katalończycy zdobyli 9 pkt, czyli zaledwie połowę możliwych. Różnica bramek 8-7 podkreśla tylko skalę problemu. Trener Barcy zmienia ustawienie, rotuje składem, czasem efekty są znakomite, czasem żadne. Stąd forma Barcy przed sobotnim Gran Derbi jest w jakimś stopniu tajemnicą. Ku pokrzepieniu serc Andres Iniesta ogłasza, że zespół nigdy wcześniej nie był tak silny. Guardiola i jego załoga wciągani w wojnę prezesów Guardioli zazdroszczą wszyscy trenerzy. Czerpie z nieprzebranych zasobów "La Masia" - szkółki Barcelony, jej największego symbolu i fundamentu powodzenia. Ale mimo ogromnych dokonań trener nie działa w warunkach komfortowych. To wręcz paradoks, że klub z Katalonii osiągnął szczyt sportowego powodzenia w czasach totalnej i wyniszczającej wojny w jego władzach. Były prezes Joan Laporta i obecny Sandro Rosell bezpardonowo wciągają trenera i piłkarzy w swój konflikt: każdy chce udowodnić swoje racje bez względu na koszty. Poparcie, jakiego udzielał Laporcie trener Barcelony kilka razy doprowadzało jego obecnego szefa do furii. Rosell dowodzi, że Laporta rujnował finanse klubu i niszczył jego wizerunek wciągając w podejrzane interesy z reżimem z Uzbekistanu, z czego czerpał osobiste korzyści. Tymczasem prestiżowy dziennik "The Economist" zasugerował, że czystość biznesów prowadzonych przez Rosella w Brazylii i w Katarze jest równie wątpliwa. Podczas jednego z procesów oskarżający Laportę o oszustwo agent piłkarski powołał na światków Messiego, Iniestę, Puyola i Fa`bregasa. Sędzia orzekł, że wciąganie ich w sprawę konieczne nie jest. W sobotę na Santiago Bernabeu to wszystko stanie się jednak tylko szarym tłem dla wielkich wydarzeń piłkarskich. Guardiola i Mourinho przeszli długą drogę od przyjaciół z czasów wspólnej pracy na Camp Nou, do najzacieklejszych rywali. W trzy i pół roku pracy w Barcelonie Pep poznał gorycz porażki właściwie wyłącznie dzięki Portugalczykowi, sam zafundował jednak Mourinho tyle samo powodów do frustracji. Niedawno ukazała się kolejna książka o Jose: "Mourinho, sekrety sukcesów" opisująca cuda, których dokonywał z ławki trenerskiej. Życiowym wyzwaniem dla Portugalczyka stała się jednak Barcelona. Dzieło wciąż jest nieskończone. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego Zapraszamy na relację na żywo z meczu Real Madryt - FC Barcelona!