Na komentarzu Tomaszewskiego wychowywały się kolejne pokolenia dziennikarzy. Nikt tak jak on nie potrafił opisywać tego, co dzieje się na tenisowym korcie. Tomaszewski robił to z niezwykłą elegancją, nigdy nie powiedział o zawodniku złego słowa, co niemal przenosiło nas do czasów, w których on sam uprawiał ten sport. Urodzony 10 sierpnia 1921 roku w Warszawie Tomaszewski w młodości był bardzo aktywny i próbował sił w różnych dyscyplinach. Początkowo trenował w stolicy, później w Szczecinie. Nad koszykówkę, piłkę nożną i lekkoatletykę przekładał tenis - w dorobku miał m.in. tytuł przedwojennego wicemistrza Polski juniorów. Dyscyplinę tę cenił za to, że stanowi połączenie wartości artystycznych i elementów właściwych umysłom ścisłym. Zwracał zawsze uwagę na odpowiednie zachowanie zawodników. - Tenis to nie tylko artyzm gry, to też matematyka. Cudów nie ma - trzeba wygrywać najważniejsze punkty, należy bronić setboli i meczboli. Triumfator musi łączyć w sobie kilka przeciwstawnych cech. Powinien mieć polot, ale nieodzowne jest także wyrachowanie w liczeniu punktów. Poza tym taki gracz musi być w środku dżentelmenem. Jeśli zawodnik umie pięknie przegrywać, będzie też potrafił wspaniale zwyciężać - podkreślił kilka lat temu. Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim, a w 1946 roku rozpoczął przygodę dziennikarską w "Kurierze Szczecińskim". W kolejnych latach, po powrocie do stolicy, publikował na łamach "Wieczoru" i "Ekspresu Wieczornego". Współpracował też m.in. z "Przeglądem Kulturalnym" i "Kulturą". Przez ponad 50 lat był związany z Polskim Radiem i to właśnie z radiem jego nazwisko kojarzy się najbardziej. Na antenie zadebiutował, komentując spotkanie Polska - Anglia w tenisowym Pucharze Davisa. - Ja nieprzerwanie wierzę w radio. Wierzę, że jest niezbędne, bo jest proste, naturalne - zaznaczył w 2009 roku Tomaszewski. W latach 1956-1980 relacjonował m. in. przebieg 12 letnich i zimowych igrzysk. Z tych imprez zachował wiele barwnych wspomnień, którymi po latach dzielił się w wywiadach. Był na przykład świadkiem zdobycia złotego medalu przez Wojciecha Fortunę w Sapporo 11 lutego 1972 roku - pierwszego zwycięstwa Polaka w olimpijskich sportach zimowych. Zasłynął również jako autor książek. Spod jego pióra wyszły: "Dziesięć moich olimpiad", "Łączymy się ze stadionem", "Pożegnalna defilada", "Proszę o klucz", "Przeżyjmy to jeszcze raz", "Romantyczne mecze", "Do ostatniego tchu", "Wimbledon". Stworzył też scenariusze do filmów: "Zaczarowany rower", "Bokser" i "Czekam na was w Monte Carlo". Był też członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Tomaszewski to laureat wielu nagród dziennikarskich, m.in. "Złotego pióra" i "Złotego mikrofonu". W 2005 roku odznaczony został Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W latach osiemdziesiątych przeszedł na emeryturę, ale jeszcze do niedawna udzielał się, komentując mecze w telewizji. Do popularyzacji tenisa przyczynił się, organizując w Warszawie turniej dla młodych zawodników. Odbyło się już 47 edycji tej imprezy, która ma od ponad dekady międzynarodową obsadę i zaliczana jest do najwyższej rangi zawodów Tennis Europe. Pierwsze jej odsłony miały miejsce na Agrykoli, przez kolejne 25 lat turniej rozgrywany był na Warszawiance, zanim został przeniesiony na obiekt Legii. Jego niespełnionym marzeniem było zwycięstwo w wielkoszlemowym Wimbledonie.