Prezes PZPN Michał Listkiewicz nie ujawnił listy kandydatów i według byłego trenera biało-czerwonych Jacka Gmocha, jest to błąd. Spekulacje na temat ewentualnego następcy Janasa nie ustają w mediach. Oprócz Beenhakkera, najczęściej pojawiają się nazwiska Niemca Berti Vogtsa, Chorwata Marijan Vlaka, a z polskich szkoleniowców najczęściej wymienia się kandydaturę Stefana Majewskiego. - Listkiewicz powinien określić grono pretendentów i ogłosić formalny konkurs na trenera polskiej kadry - powiedział Gmoch w "Przeglądzie Sportowym". - Przecież jak nowy selekcjoner znowu coś sknoci, to pretensje będą wyłącznie do prezesa i ja się nawet nie będę dziwił. Michał musi zrozumieć, że decydując się na samodzielny wybór nowego trenera, szkodzi głównie sobie. Chyba, że lubi jak się go krytykuje - tłumaczył były trener biało-czerwonych. Gmoch nie jest zwolennikiem zatrudnienia Beenhakkera. - Nie podoba mi się ten kandydat. Mówią, że jest dobry, a dla mnie dobra to jest szkoła francuska. Dlaczego w takim razie Beenhakker, a nie na przykład Stefan Białas? Wyszkolił się we Francji, terminował między innymi u Arsene'a Wengera. No i jest tańszy od tego Holendra - podkreślił Gmoch. Na polskiego szkoleniowca stawia także Zbigniew Boniek. - Sięganie po szkoleniowca z zagranicy tylko zaciemni obraz polskiej piłki - argumentował "Zibi". - Wszystko przemawia za konkursem. Bo jak taki Beenhakker stanie do konkursu, to wyjdą wszystkie jego mankamenty. Co on wie o polskim futbolu? A tu chodzi przecież o rozwiązania systemowe, które uzdrowią naszą piłkę w dłuższej perspektywie - dodał Gmoch.