- Znam trenera i wiem, że zaczną się roszady. To naprawdę tylko kwestia czasu - mówi reprezentant Polski, zaznaczając, że martwić zacznie się dopiero w kwietniu, jeżeli przez najbliższe tygodnie dalej będzie oglądał mecze z ławki. W przerwie zimowej spekulowano o odejściu Lewandowskiego do innego klubu. Ukraińcy zażądali za naszego kadrowicza wysokiej kwoty odstępnego, sięgającej siedmiu milionów euro. Czy "Lewy" czuje, że jest wart takich pieniędzy? - Nie. Gdybym był, to nie grałbym w Doniecku. Podali taką cenę, bo tutaj nikt nie chce na siłę zarabiać. Polski klub jest dumny jak ktoś da za jego zawodnika milion. A tutaj? Chcą siedem, a jak nikt się nie zgłosi, to nie ma płaczu - wyjaśnia Lewandowski.