W wielkim finale ligi NFL, 4 lutego w Miami, Lovie Smith poprowadzi Chicago Bears, a Tony Dungy Indianapolis Colts. - To wiele dla mnie znaczy. Jestem bardzo dumny z tego, że jestem Afroamerykaninem. Jestem także dumny z tego co dokonał Lovie - przyznał Dungy. Jako pierwszy awans do Super Bowl wywalczył Smith, którego Bears pokonali na własnym boisku New Orleans Saints 39-14. Zapytany po meczu z kim chciałby spotkać się w ostatnim meczu sezonu, odpowiedział: - Moim marzeniem jest, zobaczyć jako rywali Colts. Marzenie to spełniło się kilka godzin później. Pierwsze spotkanie na Soldier Field w Chicago było prowadzone od początku do końca pod dyktando gospodarzy. Saints tylko na początku trzeciej kwarty zbliżyli się na dwa punkty do Bears i kiedy wydawało się, że zaraz wyjdą na prowadzenie, drużyna z Wietrznego Miasta niesiona dopingiem 61 tys. widzów pozbawiła złudzeń ekipę przyjezdnych, zdobywając w ostatniej kwarcie aż trzy przyłożenia. Drużyna z Chicago zagra w Super Bowl pierwszy raz od 21 lat. Bilety do Miami jako drudzy zarezerwowali sobie Colts, którzy pokonali zawsze groźnych New England Patriots 38-34. Początek meczu wyraźnie należał do Patriotów, którzy prowadzili do przerwy 21-6. Druga odsłona spotkania w Indianapolis była już popisem Paytona Manninga, który w całym meczu zaliczył 349 jardów, a w ostatniej minucie popisał się fenomenalnym i zwycięskim zagraniem na 80 jardów do Josepha Addai. Colts zagrają w wielkim finale NFL pierwszy raz od 1971 roku, kiedy to jako jeszcze ekipa z Baltimore pokonali Dallas Cowboys.