Tylko te dwie drużyny liczą się w walce o najwyższe miejsce rozstawienia przed play off. W przypadku jednakowego bilansu na koniec sezonu regularnego (do końca pozostały dwa spotkania), ustalenie kolejności w lidze może być skomplikowane. W bieżących rozgrywkach Spurs i Bulls spotkały się dwukrotnie i zanotowały po jednym zwycięstwie. Kolejnym czynnikiem wziętym pod uwagę będzie bilans meczów we własnej konferencji. Obecnie ekipa z San Antonio jest pod tym względem minimalnie lepsza 38-12 wobec 37-13 "Byków", ale jeśli z kimś przegra, to z zespołem z Zachodu (gra z LA Lakers i Phoenix Suns). Jeśli w tym elemencie również będzie idealny remis, to o przewadze własnego parkietu do końca play off zdecyduje bilans potyczek z zespołami, które zakwalifikowały się do decydującej części sezonu. Głównym autorem sukcesu Bulls na Florydzie był zdobywca 39 punktów Derrick Rose, który zaliczył ponadto pięć asyst. Goście kontynuują znakomitą passę. W niedzielę wygrali po raz 19. w ostatnich 21 meczach i siódmy raz z rzędu. Do końca sezonu regularnego zostały im spotkania z New York Knicks i New Jersey Nets. Granicę 60 zwycięstw w rozgrywkach "Byki" osiągnęły po raz pierwszy od 13 lat, a po raz szósty w historii. Poprzednich pięć tak udanych sezonów kończyły... tytułem mistrzowskim. Gospodarze, osłabieni brakiem zawieszonego za zbyt dużą ilość przewinień technicznych środkowego Dwighta Howarda, mogli doprowadzić do dogrywki, ale w ostatniej sekundzie Jameer Nelson nie trafił za trzy punkty. Dobry mecz rozegrał Ryan Anderson, a 28 punktów to jego rekord życiowy. Jason Richardson dorzucił 24, a Nelson - 17. Phoenix Suns, z Marcinem Gortatem w składzie, przegrali 42. mecz w sezonie. W Dallas lepsi okazali się miejscowi Mavericks, wygrywając 115:90. Polak rozpoczął mecz w wyjściowej piątce i zagrał prawie pół godziny. Był najskuteczniejszy w swoim zespole - 15 pkt, mimo że trafił tylko sześć z 12 rzutów z gry oraz wykorzystał trzy z siedmiu wolnych. Miał też dziewięć zbiórek, przechwyt i raz sfaulował rywala. Wśród zwycięzców co najmniej 15 pkt uzyskało aż pięciu koszykarzy, a najwięcej - 19 - Niemiec Dirk Nowitzki. Z kolei double-double zanotował Shawn Marion - 18 pkt i 11 zbiórek. Z bilansem 38-42 ekipa Suns, która już wcześniej straciła szanse awansu do play off, zajmuje 10. miejsce w Konferencji Zachodniej. Po raz piąty z rzędu wyższość rywali musieli uznać mistrzowie dwóch poprzednich sezonów - Los Angeles Lakers. We własnej hali ulegli Oklahoma City Thunder 106:120. Goście wygrali w Staples Center po raz pierwszy od pięciu lat. Po 31 punktów zdobyli najskuteczniejsi w obu zespołach Kobe Bryant (Lakers) oraz Kevin Durant (Oklahoma City Thunder). Goście ostatnią kwartę wygrali 32:16. - Zagraliśmy katastrofalnie w defensywie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio popełniliśmy tak dużo błędów - przyznał krytycznie Bryant.