ZOBACZ NIESAMOWITĄ BRAMKĘ PALERMO! O Martine Palermo, 36-letnim graczu Boca Juniors można spokojnie powiedzieć: "piłkarski komandos". Nikogo w Europie nie obeszłoby pewnie to, że w miniony weekend uratował posadę Alfio Basile, tyle, że zwycięską bramkę zdobył strzałem głową z 38,9 metra! Velez Sarsfield przyjechał do stolicy niepokonany, od czego jednak Boca ma w składzie faceta do zadań specjalnych. Po trzech porażkach z rzędu remisowała z Velezem 2:2, gdy w 74. min bramkarz gości wybiegł za pole karne, i z całej siły kopnął piłkę przed siebie, a Palermo z wrodzoną gracją nacierającego byka wpakował mu ją do bramki. Jeśli komuś, patrzącemu z niedowierzaniem na wideo, które natychmiast obiegło świat, wydało się, że to piłkarskie kuriozum w czystej postaci, od razu trzeba wyprowadzić go z błędu. Palermo to facet gotowy na wszystko i zdolny do wszystkiego. Pamiętam dokładnie turniej o Puchar Ameryki w Paragwaju w 1999 roku, kiedy Argentyna chciała się pochwalić światu swoim snajperem. Palermo był tak zdeterminowany, że w meczu z Kolumbią trzy razy podchodził do jedenastki i trzy razy pudłował. Do historii przeszedł tak, czy siak, tyle, że selekcjonerzy Argentyny przestali na niego stawiać przez następne 10 lat. Szybko nadszedł jednak dzień rewanżu. 28 listopada 2000 roku, w meczu o Puchar Interkontynentalny jego dwie bramki rozstrzygnęły pojedynek z Realem Madryt. Przez 9 lat profesjonalnej kariery w Argentynie (Estudiantes i Boca) zdobył 115 goli w 192 meczach. Przyszedł czas, by spróbować sił w Europie. Nie sprawdził się jednak nigdzie: ani w Villarreal (18 bramek w dwa lata), ani w Betisie (dwie), ani w Alaves (trzy). Zaczął strzelać na potęgę, gdy znów wrócił do Boca. W 2007 roku zdobył kolejny raz Copa Libertadores, i znowu razem z Riquelme. Dziś jest drugim strzelcem w historii klubu, a według magazynu "Don Balon" zdobył w karierze 273 gole (tylko pięć w reprezentacji Argentyny). Podczas 17 lat zawodowej gry miał dwie ciężkie kontuzje. Drugą w 2008 roku, kiedy zerwał więzadła w kolanie, by pauzować siedem miesięcy. Pierwsza, gdy był jeszcze graczem Villarrealu. W 2001 roku po zdobyciu gola w meczu Pucharu Króla z Levante tak się cieszył, że zawalił na siebie mur, który uszkodził mu poważnie prawą kostkę. Na uratowaniu głowy Basile poprzestać nie ma zamiaru. Jest w Argentynie do uratowania znacznie cenniejsza. Zdesperowany Diego Armando Maradona powołał Palermo do kadry, by ratował drużynę narodową, która na dwie kolejki przed końcem eliminacji MŚ 2010 znalazła się na miejscu barażowym. "Zwierzaku, jesteś wielki" - wrzasnął Maradona. Palermo zdobył właśnie strzałem głową drugiego gola w towarzyskim meczu Argentyna - Ghana (2:0, w środę w Cordobie). Pierwszy był jeszcze piękniejszy: uderzeniem z woleja z lewej nogi po centrze Fabiána Monzóna. Dla selekcjonera było oczywiste, że obok Messiego, Teveza, Agüero i Lavezziego właśnie 36-letni zwierzak ma być ratunkiem dla Argentyny w dramatycznych bojach o mundial z Peru i Urugwajem. Od 40 lat nie zdarzyło się, by dwukrotni mistrzowie świata przegrali eliminacje. Nie bardzo chce mi się wierzyć, żeby ktoś taki jak Palermo nie maczał palców w historii zapowiadającej się tak ekscytująco. INTERESUJESZ SIĘ FUTBOLEM? POROZMAWIAJ Z DARKIEM WOŁOWSKIM!