Przed Natalią Strzałką pierwsze w gronie seniorów zapaśnicze mistrzostwa świata. Reprezentantka Polski jedzie do Norwegii przede wszystkim szukać doświadczenia, ale zapowiada, że już niedługo przyjdzie również jej czas na zdobywanie medali. - Jadę tam jako debiutantka, to tak naprawdę moja pierwsza seniorska impreza. Chciałabym stoczyć kilka dobrych walk, dobrze wypaść. A wszystko okaże się na miejscu. A kiedy przyjdzie czas na medale? Myślę, że już niebawem! Jak tylko wdrożę się w walki seniorskie, "poczuje" trochę tych mat, powinno być dobrze - mówi zawodniczka w rozmowie z "Interią". MŚ w zapasach: Polki z szansami na medale Jej zdaniem nadchodzące mistrzostwa w Oslo powinny być dla naszej reprezentacji udane. - Mamy mocną drużynę, kilka dziewczyn to medalistki mistrzostw Europy, są z nami dwie olimpijki i liczę, że dziewczyny przyjadą z workiem medali - prognozuje Strzałka, która nieco wbrew opinii fanów, rozczarowanych po Tokio, jest zdania, że przyszłość kobiecych zapasów rysuje się bardzo optymistycznie. - Uważam, że jest młoda grupa dziewczyn, która chce się rozwijać, trenować i pracować. To bardzo perspektywiczne zawodniczki. W kategoriach olimpijskich 57 kg, 62 kg i 68 kg zrobiła się spora rywalizacja. Patrzę w przyszłość z dużym optymizmem, nawet pod kątem igrzysk w Paryżu. Już niebawem wraca liga zapaśnicza w naszym kraju. Zawodniczka z Rudy Śląskiej, która wystąpi w tych rozgrywkach w barwach ekipy z Raciborza, jest bardzo podekscytowana, że ponownie będzie szansa podziwiać rywalizację drużynową. - To świetne rozwiązanie. Rozwija przede wszystkim zawodników. Walczy się nie tylko dla siebie, ale i dla drużyny. Atmosfera i to, jak całość była zorganizowana w poprzednich latach, były ekstra. To fajna okazja dla kibiców, ale i sponsorów. Zapasy są bardzo widowiskowe i ciekawe. Dzieje się tam sporo. Jeśli ktoś trochę poogląda, szybko zrozumie zasady - ocenia Natalia Strzałka. Podobnie jak wielu innych sportowców, nasza reprezentantka przymierza się do kariery wojskowej. Na razie jest po szkoleniu i czeka, na swoją szansę. - Uczestniczyłam w szkoleniu wojskowym we Wrocławiu. Chciałabym bardzo dostać się do wojska, to duża pomoc dla sportowców. Jako zawodnicy przebywający 200-300 dni na zgrupowaniach kadry, właściwie nie mamy szans zatrudnić się w normalnej pracy, tak że ukłony dla wojska, pomagającego wielu sportowcom. Mam nadzieję, że z czasem przyjdzie i moja kolej - mówi Strzałka, która ma w swoim najbliższym otoczeniu przykład, jak dobrze sprawdza się łączenie kariery sportowej ze służbą w wojsku. - Mój partner jest w Gliwicach w wojsku i bardzo dobrze to funkcjonuje. Może uczestniczyć w zgrupowaniach kadry, jeździć na zawody i realizować się w tym, co robi. No i ma też z czego się utrzymać. Czytaj także: Jowita Wrzesień powalczy o medal Zapasy, matematyka i kiełbasa z grilla Zapaśniczka jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych, zdając sobie sprawę, że to niezwykle użyteczne narzędzie w życiu sportowca. - Jestem zawodniczką młodszego pokolenia, które inaczej traktuje świat Instagrama czy Facebooka. Przez moją karierę przewinęło się kilku sponsorów i to zmusiło mnie do promocji w mediach społecznościowych. To też dobra okazja, żeby pokazać, co robimy na zgrupowaniach. Czasem wydaje mi się, że ludzie myślę, że jesteśmy na wakacjach i jedziemy tam tylko podziwiać piękne widoki. A to wiąże się z ciężką pracą, wysiłkiem, zmęczeniem i rozłąką z rodziną. To fajne, że przed social media można pokazać kawałek mojego życia - uważa zapaśniczka. Strzałka ma dość nietypowe zainteresowania jak na sportowca, bo jak sama mówi, jest umysłem ścisłym. - Jestem technikiem geodetą i inżynierem inwestycji budowlanych. Bardzo lubię matematykę, lubię uczyć, to jest mój mały konik - przyznaje, choć ze śmiechem dodaje, że jej słabością jest również grillowanie. - Lubię sobie pojeść! Jestem ze Śląska, tak byłam wychowywana, na kiełbasie i roladzie. Lubię grillować, spędzać czas z rodziną i partnerem. A to najczęściej kończy się dobrym obiadem u mamy.