31 grudnia Nastula stoczy kolejny pojedynek w Pride. W Tokio przeciwnikiem Polaka będzie Rosjanin Aleksandr Emelianenko. - W ringu trzeba postępować honorowo, przestrzegać zasad, szanować rywala. W Japonii od wieków były organizowane turnieje, w których dochodziło do konfrontacji różnych sztuk walki. I taka jest idea Pride. Judoka może walczyć z bokserem i każdy z nich może stosować techniki, które zna. Nadal nie można jednak uderzać w tył głowy, łokciem w twarz, bić głową i kopać w krocze. To niegodne wojownika - tłumaczył Daijiro Matusi. Walki w formule Pride cieszą się coraz większą popularnością. - Tylko bokserskie walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej przyciągają więcej kasy. W Sylwestra, gdy na ringu pojawi się Nastula, w hali zasiądzie 70 tysięcy ludzi. Za bilety zapłacą po kilkaset dolarów. Federacja liczy na kilkanaście milionów dolarów zysku. Najlepsi zawodnicy dostaną kilka milionów. Impreza będzie transmitowana do krajów na całym świecie. I to jest margines? Ja czuję się zaszczycony pomagając Nastuli. On jako judoka osiągnął wszystko. Teraz może zostać mistrzem Pride - podkreślił Daijiro Matusi.