- Czarę goryczy przelała decyzja drużyny - strajk i odmowa wyjazdów na mecze sparingowe do Opawy, Bytomia i Popradu. Oczywiście zawodnicy mogą być niezadowoleni z faktu, iż zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń wyniosły 2 miesiące. Jednak odmowa wyjazdu na te mecze oznacza niechęć z ich strony do właściwego przygotowania się do sezonu. A to znaczy, że istnienie takiej drużyny przestaje mieć sens. Więcej, dla takiej drużyny nie chcę już pracować - oświadczył Grycner. - Nie przyjmowano moich argumentów, że opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń wynikają głównie z problemów niektórych z naszych sponsorów, głównie tych wywodzących się z branży górniczej, i że zaległości zostaną zniwelowane do czasu rozpoczęcia sezonu. Prosiłem wręcz drużynę o to, aby zechciała pojechać na mecz do Popradu. (...). Każda złotówka pozyskana dla klubu to efekt ciężkiej, nieraz upokarzającej pracy. Dzisiaj, kiedy część naszych jeszcze niedawnych sponsorów boryka się z problemami finansowymi pozyskanie nowych reklamodawców, sponsorów jest zadaniem jeszcze trudniejszym. Nie uchylałem się przed taką pracą, jednak zawodnicy swą decyzją znacznie ograniczyli moje pole działania. Wykonana przeze mnie w ostatnich tygodniach praca stała się syzyfową - dodał.