Reprezentant Japonii dobrze czuje się w Szkocji, ma status niekwestionowanej gwiazdy, jednak tęskni za ojczyzną i podkreśla, że pokonywanie ogromnych odległości dzielących Wyspy od Azji w związku z występami w drużynie narodowej stało się dla niego zbyt męczące. Piłkarz występujący na Pakhead od 2005 roku szansę na odejście upatruje w styczniowym okienku transferowym, czyli na 6 miesięcy przed upływem ważności jego umowy z Celtikiem: - Gdybym był Szkotem, to chciałbym tu grać w nieskończoność, ale jestem Japończykiem i muszę myśleć o mojej rodzinie, żonie i wkładzie w grę reprezentacji - wyjaśnia nieco strapiony Nakamura. - Dużo podróżuję w obie strony i staje się to męczące. W następnym miesiącu odbędą się kwalifikacje do Mistrzostw Świata. W drugiej części sezonu będzie tylko miesiąc przerwy między eliminacjami, a spotkaniami towarzyskimi - opowiedział jeden z liderów Celtiku dziennikarzom "The Guardian". Okazuje się jednak, że Nakamura może nie zakończyć swojej ośmioletniej przygody z Europą już w styczniu. Japończyk, którego specjalnością są precyzyjne uderzenia z rzutów wolnych i dokładne podania, otrzymuje mnóstwo interesujących ofert i nieustannie analizuje je z dyrektorem wykonawczym Celtiku Peterem Lawwellem. Interesuje go szczególnie kierunek hiszpański, więc niewykluczone, że po opuszczeniu Parkhead zakotwiczy na jakiś czas w La Liga. Ostatnio dużo mówiło się na Wyspach o propozycjach złożonych mu przez Atletico Madryt i Deportivo La Coruna.