- W drugiej kwarcie popełniliśmy zbyt wiele błędów i przez to Argentyńczycy wybili nas z uderzenia. Później nadal graliśmy agresywnie, ale uniknęliśmy fauli. Przez to mogliśmy odskoczyć. Rywal był bardzo wymagający - zmusił nas do gry kontaktowej, którą na szczęście preferujemy. Teraz pozostaje mi tylko życzyć im szczęścia w walce o brąz - powiedział o starciu z Argentyną James. Zdaniem lidera Cavaliers kontuzja Manu Ginobiliego (San Antonio Spurs) w pierwszej kwarcie osłabiła rywali, ale nawet bez niego drużyna walczyła do upadłego. - Manu to jeden z najlepszych graczy NBA, czołowy zawodnik Argentyny. Jego nieobecność była na pewno odczuwalna - musieli przecież zmienić taktykę. W jego miejsce doskonale zagrał Luis Scola - był trudny do powstrzymania, ale nie powiedziałbym, że daliśmy mu rzucić aż 28 punktów - powiedział James. James zapewnił, że Team USA jest świetnie przygotowany do starcia z Hiszpanią, którą wysoko pokonał w fazie grupowej. - To oczywiste, że przeciwko nam wybiegnie inny zespół niż w poprzednim meczu. Ale przecież my też będziemy inni, zagramy bardziej siłowo. Reprezentujemy nie tylko siebie, czy nasze rodziny - reprezentujemy całe Stany Zjednoczone. Marzyliśmy o tym od czterech lat - zapewnił. Jak wyjaśnił środkowy Dwight Howard (Orlando Magic) o sukcesie Team USA decyduje fakt, że wszystkie wielkie gwiazdy NBA zdecydowały się "zostawić ego w domu. Tu jesteśmy jednością, a nie indywidualnościami. Nie chodzi o nas, tylko o zwycięstwo. W finałowym meczu wyślemy światu wiadomość". Finał rozegrany zostanie o 14.30 czasu lokalnego. - Godzina rozpoczęcia meczu nie ma znaczenia. Wybiegniemy na parkiet doskonale przygotowani i wierzę, że zdobędziemy w niedzielę złote medale - powiedział rozgrywający Jason Kidd (Dallas Mavericks). Z Pekinu - Maciej Malczyk