Na cztery dni przed początkiem walki o prymat na 100 m, przyjechali z obozu treningowego lekkoatletów Jamajki, odległego o trzy godziny jazdy autokarem od Pekinu. 21-letni Bolt, który "urwał" dwie setne sekundy z rekordu świata Asafy Powella, ustanawiając w maju rekord w biegu na 100 m - 9,72 s, zamierza startować na "setkę" i na 200 m. Powell, którego rekord świata trwał niemal trzy lata, przyjechał na igrzyska, by zdobyć swój pierwszy złoty medal. Nie ma bowiem takiego krążka ani z igrzysk ani z mistrzostw świata. Obaj Jamajczycy chcą stworzyć "koalicję" przeciwko mistrzowi świata z Osaki Amerykaninowi Tysonowi Gayowi i pokonać także sztafetę USA 4 x 100 m. Kierownictwo ekipy jamajskiej bagatelizuje doniesienia prasowe, jakoby w sztafecie miały miejsce jakieś nieporozumienia, zwłaszcza między Powellem i jego kolegą klubowym Boltem, podczas treningów na obozie w Tianjin. - Wszystko jest w porządku. Nie ma się czym martwić. Podróżowaliśmy tu razem jako team. Oni myślą tylko o medalach. Starają się unikać wywiadów i wszystkiego, co mogłoby przeszkadzać im w skupieniu się na zwycięstwie olimpijskim - zapewnił trener lekkoatletów Jamajki Ludlow Watts. Jamajskie media donosiły, że w ekipie zwołano nadzwyczajne zebranie, by zniwelować różnice zdań na temat ostatnich treningów sztafety. Rozbieżności powstały podobno między trenowanymi przez Stephena Francisa Powellem i srebrnym medalistą MŚ 2005 Michaelem Fraterem, a Glenem Millsem, trenerem Bolta, zaangażowanym przez działaczy federacji lekkoatletycznej Jamajki. Według federacji Mills miał nadzorować treningi wszystkich sprinterów, z myślą o sztafecie. W końcu treningi zaczęły przebiegać zgodnie z planem i nadzieje na zwycięstwo w sztafecie zarówno męskiej, jak i kobiecej wydają się realne.