Hiszpańscy konkwistadorzy podczas inwazji na Meksyk i kraje Ameryki Środkowej w pierwszej połowie XVI wieku widzieli wiele okrucieństw. Stosy trupów z wyciętymi na ofiarnych ołtarzach sercami otwierały listę widoków, które nakazały im uznać miejscowych Indian za istotny okrutne i godne natychmiastowego nawrócenia i to bez względu na to, że sami Europejczycy podczas konkwisty wykazali się okrucieństwem wręcz niewyobrażalnym. Nawet jednak rytualne zabijanie setek czy tysięcy ofiar na ołtarzach, by wyciąć im serce ku czci bóstw, nie robiło na Hiszpanach takiego wrażenia jak ulama. Aztekowie mówili na nią ulamaliztli, co stanowiło zestawienie słów oznaczających grę, piłkę i życie. Ulama była bowiem indiańskim sportem, a jednocześnie czymś znacznie poza niego wykraczającym. Jednocześnie to najstarszy sport, o jakim wiemy. Najstarsze boisko do gry w ulamę jest datowane na 1500 lat p.n.e, zatem mówimy o sporcie liczącym co najmniej 3500 lat. Zapewne nawet 4 tysiące, bowiem znalezione na terenie wykopalisk El Manati piłki do gry w ulamę datowane są na co najmniej 300 lat więcej. Te wykopaliska w stanie Veracruz w Meksyku obejmują obszar zajmowany co najmniej 1600 lat p.n.e. (a zapewne i więcej) przez Olmeków. Oni już wtedy grali w ulamę. Ulama - najstarszy sport świata Najstarsze boisko odnaleziono w stanie Chiapas w Meksyku. Można je zobaczyć na terenie wykopalisk archeologicznych Chinkultic przy samej granicy Meksyku z Gwatemalą, zatem na terenie dawnego imperium Majów. Wykopaliska dotarły jednak do znalezisk daleko sprzed powstania tego imperium, którego najstarszych prapoczątków należy szukać w Belize i Hondurasie około 1200 lat p.n.e., ale rozwój miał miejsce w czasach europejskiego średniowiecza.CZYTAJ TAKŻE: Co sprawiło, że upadła wielka cywilizacja Majów?W ulamę grały jednak solidarnie niemal wszystkie plemiona Mezoameryki, od dawnych Olmeków zamieszkujących tereny Meksyku już cztery tysiące lat temu aż po Majów i Azteków w chwili hiszpańskiej konkwisty. Była to gra uniwersalna, bo też jej znaczenie było rytualne i ważne dla każdej kolejnej cywilizacji. Boiska do gry znajdujemy niemal w każdym odkrytym mieście dawnych Indian. U Majów gra miała jednak znaczenie szczególne i to dzięki nim, zwłaszcza dzięki kamiennemu majańskiemu miastu Chichen Itza na meksykańskim Jukatanie możemy odkryć jej największe tajemnice. Łącznie z tą, kto tracił życie po zakończeniu spotkania. Bo że ktoś tracił, to jasne. Kogo zabijano po meczu ulamy? Donosili o tym Hiszpanie, widać to także na rysunkach i płaskorzeźbach z czasów prekolumbijskich - mecz w ulamę nie kończył się podaniem sobie rąk i zejściem do szatni. Kończył się niewątpliwie śmiercią, a życie i śmierć stanowiły stawkę najstarszego sportu świata. Czy zatem zespoły zmuszano do gry na śmierć i życie niczym rzymskich gladiatorów? Europejska logika nasuwa to skojarzenie jako najbardziej oczywiste. Gracze w ulamę walczyli o to, by przeżyć, może byli niewolnikami, może jeńcami, może innymi straceńcami. Ich bój zadowalał gawiedź i dostarczał rozrywki. Czy tak właśnie było? Płaskorzeźby, które odsłaniają wykopaliska w Chichen Itza na Jukatanie weryfikują jednak to podejście i sprawiają, że ulama urasta do miana gry o wiele ważniejszej niż krwawa rozrywka. Wystarczy się im przyjrzeć.Boiska do ulamy znajdujące się w Chichen Itza jest największym, jakie znamy. Ma 30 metrów szerokości i 96 metrów długości, a zatem niewiele ustępuje rozmiarami klasycznemu boisku piłkarskiemu. Na tak dużej przestrzeni potykały się dwie drużyny złożone z siedmiu zawodników, w tym po jednym kapitanie. Z boków znajdują się dwie trybuny na widzów, umieszczone wzdłuż boiska. Na jego krańcach widnieją kamienne mniejsze trybuny. Jedna jest przeznaczona dla celebrytów, o czym świadczą barwy i rysunki - na niej zasiadali najbogatsi i najznamienitsi mieszkańcy miasta, a więc z powodzeniem można ją nazwać trybuną VIP. Vis-a-vis znajduje się natomiast trybuna... gości, przybywających do Chichen Itza na mecz. Płaskorzeźby ozdabiające trybuny opisują starcie. Niewiele o nim wiemy, poza tym że grano kauczukową piłką o wadze około 3 kilogramów. To sporo, więc rozgrywka nie była łatwa. Na dodatek nie wolno było używać dłoni ani stóp, piłka mogła być odbijana jedynie biodrami, łokciami i kolanami. Można sobie wyobrazić, jaką wywoływało to komplikację, o czym wiedzą mieszkańcy dzisiejszego Belize, którzy próbują na pokazach odtwarzać dawne mecze ulamy. Wedle rysunków z Chichen Itza, zawodnicy prawdopodobnie używali sprzętu, może jakichś tyczek, rakiet, czegoś w tym stylu. Czegoś co przymocowywali do bioder. Ulama - jak w nią grali Indianie Mezoameryki O rozgrywce nie wiemy niemal nic, nie znamy przepisów, rezultatów, długości gry. Po boku boisk ulamy znajdują się zawsze kamienne pierścienie, więc można założyć, że gra polega na przerzuceniu piłki przez taki pierścień. A ponieważ mamy do czynienia z ogromną trudnością i piłką bardzo ciężką, niewykluczone że już pierwsza udana próba kończyła rozgrywkę. Być może ta trwała do skutku, może wiele godzin, dni... Trudno to powiedzieć.Kluczowe płaskorzeźby w Chichen Itza znajdują się pod główną trybuną i pokazują, co działo się z zawodnikami po zakończeniu meczu. Widać na nich grupę stojących 13 osób. To zawodnicy obu ekip, a czternasty z nich klęczy. Nie ma głowy, trzyma ją w dłoni kapitan drugiej drużyny. Do dekapitacji musiało dojść przed chwilą, gdyż z rany tryska jeszcze krew w postaci potężnych strumieni. Mają one jednak głowę węży. Wąż w kulturze indiańskiej Mezoameryki kojarzył się pozytywnie, był symbolem życia i urodzaju. Stojąca niedaleko boiska piramida Kukulkana czci właśnie Pierzastego Węża jako patrona życia i śmierci, wszelkich plonów i urodzaju. Strumienie krwi ze ściętej głowy w postaci węży padają na glebę, a z miejsc, w które trafiają wyrastają nowe plony. Urodzaj, zbiory wiążą się zatem z tą ofiarą. Co za tym idzie ta płaskorzeźba daje mocną sugestię do wyjaśnienia zagadki ulamy. Po meczu kapitan jednej z drużyn niewątpliwie był zabijany, ale wiele skazuje na to, że bynajmniej nie przegranej, ale właśnie zwycięskiej. Ofiara z jego życia i krwi to zaczyn urodzaju, miała prowadzić do szczęścia i dobrobytu całej społeczności. Zresztą boisko w Chichen Itza staje po drugiej stronie piramidy Kukulkana niż ofiarny Ołtarz Wojowników. To na nim składano ofiary z jeńców, którym wycinano serca. Ten rytuał znany jest z historii Azteków, przy czym oni zabijali tysiące jeńców rocznie. Majowie - bez porównania mniej, najwyżej kilkaset. Ta różnica bierze się właśnie z ulamy, która dla Majów była o wiele ważniejsza niż wycinanie serc. Oni stawiali na wolontariuszy, na bezcenna ofiarę dobrowolną. Stąd już prosty wniosek, że stawką najstarszej gry świata było nie uniknięcie śmierci przez ścięcie głowy, ale przeciwnie - właśnie dostąpienie tego zaszczytu, który pozwalał na szybsze przejście cyklu życia i śmierci przez wybrańca, otoczonego czcią i wieczną chwałą. Czy tak było rzeczywiście? Ulama przepadła wraz z konkwistą, a odczytać znaczenie prastarej gry możemy tylko dzięki tym płaskorzeźbom. Wynika z nich, że najstarszy sport świata powołano do życia nie po to, by się bawić i spędzać w ten sposób wolny czas. Istniał. bo był fundamentem społecznym całych cywilizacji. Mecz stanowił najważniejszy moment całego życia. CZYTAJ TAKŻE: Dwa nieznane miasta Majów odkryte w Ameryce