- Nie możemy zapominać o pierwszych nauczycielach naszych olimpijczyków, oni też dostaną nagrody - dodał. Przypomniał, że golf jest w programie olimpijskim. - Drzewiecki i Sobiesiak mogliby pojechać na olimpiadę - stwierdził. Konrad Piasecki: Panie prezesie, uderzyły komitet po kieszeni te premie za medale. Policzył Pan już jak bardzo? Piotr Nurowski: Niestety, jakby nie liczyć, to dochodzi do dwóch milionów złotych. - Aż tyle? Kowalczyk pół miliona. Małysz trzysta tysięcy. Gdzie te dwa miliony? - Małysz dwa medale, Justyna trzy medale. Ale podjąłem na miejscu decyzję po tej megasensacji dziewczyn panczenistek, że Natalia Czerwonka, ta czwarta, która uczestniczyła w eliminacjach przed igrzyskami olimpijskimi, nie dostała co prawda medalu, ale jest dla mnie moralną zwyciężczynią i dostanie taką samą kasę. - Sportowcy dostaną milion. Kto jeszcze ten drugi milion? - Trenerzy, serwismeni, a więcej te zespoły wsparcia. Ale wśród nich, chcę to mocno podkreślić, zawsze nauczyciel sportu, ten który odkrył talent Justyny Kowalczyk, Adama Małysza. - Czyli nauczyciel w-fu gdzieś z małej miejscowości? - Tak, gdzieś tam z Kasiny Wielkiej, gdzieś tam z Wisły, wujek Szturc znany powszechnie wszystkim kibicom - oni też dostają pieniądze z tej drugiej części premii. - To może tak na przyszłość panie prezesie więcej premii, a mniej na te dyscypliny i na tych sportowców, którzy gdzieś tam w ogonie się ciągną, ostatnie miejsca zajmują? - Ktoś mi mówił: po co 47 do Vancouver, gdyby wystarczyło, że pojechałaby dwójka. To łyżwiarki szybkie by nie pojechały. W 1976 r., gdy byłem prezesem PZLA, nikt się nie spodziewał i nie było nawet go w zgłoszeniu - Jacka Wszoły. Podjąłem decyzję w ostatniej chwili. Zdobył złoty medal. I to jest urok sportu, jego nieprzewidywalność. - Sport ma swoje uroki, ale ma też swoje ciemne strony. "To dopiero początek" - tak Justyna Kowalczyk mówi o swojej walce z lekami na astmę w sporcie. Pan jej będzie w tej walce pomagał? - Chciałbym, żeby ten temat zniknął. Zbytnio zadziałały tu emocje. Udzieliłem dużej grupie mediów norweskich wywiadów, trochę pacyfikując tę atmosferę. Nikomu to nie służy. A tak naprawdę, według mojej informacji, leki na astmę nie są cudotwórcze, że rzekomo poprawiają wytrzymałość, wydolność. - Nie ma Pan takiego uczucia, jak Justyna Kowalczyk miała w którymś momencie, że astma to jedno wielkie oszustwo? - Coś jest chyba na rzeczy. Na pewno wywołała temat. Musi w środowisku narciarskim, sportów zimowych, rozpocząć się poważna dyskusja i będę do takiej dyskusji również naszych zachęcał. - Dyskusja, krucjata i walka? - Jestem bardzo mocnym, zagorzałym przeciwnikiem wszelkiego rodzaju niedozwolonych wspomagań. ZOBACZ WYWIAD Z SZEFEM PKOl - Jak każdy. - Jak każdy. Doping, tak jak narkotyki w ogóle dla młodzieży, tak doping to jest wróg publiczny numer jeden. - Ale panie prezesie, to drążyć temat, czy mu ucinać głowę? - Rozmawiać w gronie fachowców z zawodnikami, z lekarzami. To musi być dialog i dyskusja partnerska. - Ale nie podejmować krucjat i krzyczeć: "astmatyczki to oszustki"? - Nie, nikomu to nie służy. Przypomina pan sobie, czy Adam Małysz dał się wciągnąć w dyskusję pod hasłem nowe wiązania u Simona Ammanna, które pozwalają mu skoczyć parę metrów dalej? To kompletna bzdura. - Czyli co? Ciszej nad tą astmą? - Ciszej nad tą astmą. Skoncentrujmy się nad sportem. Ale podkreślam - czystym sportem. I co do tego nie ma między nami różnicy. - Ale rzeczywiście ta astma jest tak popularna i powszechna wśród sportowców? - No tak się jakoś złożyło, zwłaszcza u kilkunastu biegaczek. Nie wiem, boję się, że to nie do końca zbieg okoliczności. Czyli temat gdzieś istnieje, tylko tamą medialną burzą w czasie igrzysk go na pewno nie rozwiążemy. - W Turynie było podobno organizacyjnie źle, w Vancouver podobno jeszcze fatalniej, to może na tym tle, skoro jest tak nisko poprzeczka powieszona, Polska by jakoś, coś?jakieś igrzyska? - Nie, więc ja trochę chcę, najpierw rozgrzeszyć Kanadyjczyków. Jestem pod wrażeniem wolontariatu kanadyjskiego. I to nie w pana młodym wieku, tylko ludzie, raczej: takie leśne dziadki, ludzie w wieku emerytalnym, bardzo energiczni, pogodni, otwarci, życzliwi. - Za młody wiek dziękuję, ale pomyślimy? Jest w panu taka myśl po tych igrzyskach? - Ja myślę i trzeba iść tym kierunkiem, duże miasta: Turyn, Vancouver i w okolicach trasy. I mam takie miasto, może je pan zna, może nawet ze słyszenia albo z widzenia: nazywa się Kraków. Do końca XVI wieku stolica, królewski Kraków, stolica Rzeczpospolitej. - Potem na szczęście Zygmunt III Waza przywrócił właściwe proporcje... - ...ale Kraków jest najbardziej rozpoznawalny. Kraków i te satelity: jak Zakopane, Wisła, Szczyrk. Będę namawiał władze państwowe i samorządowe Małopolski i samego Krakowa, podjąć wyzwanie. Wtedy ja się włączę jako Narodowy Komitet Olimpijski. - Ale realnie byłby to Kraków 2030? 2040? - To może być Kraków 2026, bo w 2018 po Soczi będzie Europa. 2022 chyba gdzieś Azja, albo? No chyba raczej Azja i wtedy 2026 już by... Ale dzisiaj o tym trzeba już rozmawiać. - Czyli wznosimy dzisiejszego poranka hasło: Kraków 2026? - Tak jest. Zimowe igrzyska olimpijskie. Ja jestem bardzo, bardzo za. - A będzie pan i Polski Komitet Olimpijski bronił golfa przed politykami? - No, dowiedziałem się m.in. dzisiaj przed programem od pana, że coś tam... - ...golf nie jest ostatnio popularny po komisji śledczej... - ...ale, ale przypomnę ostatnio, na sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w Kopenhadze, w październiku ubiegłego roku, siedmioosobowy rugby i właśnie golf, weszły do programów olimpijskich. To musi być nasze oczko w głowie. Jak najdalej polityka od sportu. Apeluje, proszę pana redaktora i wszystkich. - Może Mirosław Drzewiecki mając świadomość, na tej Florydzie już zaczyna ćwiczyć do igrzysk w Londynie. - Jestem za. I pan Sobiesiak, który gra w golfa, też. - Też świetny golfista. - W golfie grają panowie 50-, 60-letni i wygrywają zawody największe, z największą pulą nagród. Tam nie ma ograniczeń. - Czyli co: Sobiesiak niech ćwiczy. Do Londynu ma szansę? Świetnym jest golfistą. - Nikomu nie można odmówić , tylko jeśli jest zgodne z prawem, etyką. Ja jestem za. Ale golf, sport jak najdalej od polityki. - A pan zna w ogóle Ryszarda Sobiesiaka? - Znam. Dlatego, że on był, jego córka we władzach jet firmy: Olimpic Casino, udziałowcem mniejszościowym, który pod rządami starej ustawy hazardowej, był jednym ze sponsorów Polskiego Komitetu Olimpijskiego, litewskiego, łotewskiego, estońskiego. - Sympatyczny człowiek? - Armin Karu Estończyk a pana Sobiesiaka przy okazji tej umowy poznałem. - Z dobrej strony? Bo na komisji śledczej nie zaprezentował się najlepiej. - Znam go z życiorysu. Był świetnym piłkarzem Śląska Wrocław.