Mistrzowie Polski nie są jeszcze w optymalnej formie fizycznej. Trzeba mieć nadzieję, że za kilka dni wiślacy zaprezentują się lepiej, bo gra taka jak ze Skonto na Liteks Łowecz nie wystarczy. A oto nasze oceny wiślaków za mecz w Krakowie (skala ocen 1-6): Siergiej Pareiko (nota 4) - nie miał zbyt wiele pracy. W 48. minucie obronił groźny strzał z dystansu Rusłana Mingazova. A było wtedy jeszcze 0-0. Michael Lamey (4) - w pierwszej połowie posyłał najlepsze podania w pole karne Skonto. Gdyby Małecki i Genkow trafili z kilku metrów w bramkę miałby dwie asysty. Kew Jaliens (+3) - nie przytrafiła mu się taka gafa, jak w meczu w Rydze, ale wciąż nie budzi stuprocentowego zaufania. Przy lepszych napastnikach może mieć problemy. Osman Chavez (+3) - prezentował swoje walory, czyli twardą, fizyczną grę. W pierwszej połowie raz się spóźnił z interwencją na połowie boiska i za chwilę Sobolewski dostał żółtą kartkę, bo musiał ratować się faulem. Dragan Palijć (3) - wciąż najsłabszy obrońca Wisły. Irytuje trochę jego nonszalancja w grze. Radosław Sobolewski (+3) - dużo walki, ale brakuje mu precyzji w strzałach, trochę za mało miał dobrych podań, Które posuwałby grę do przodu. Minus za żółtą kartkę. Cezary Wilk (3) - nie jest w takiej formie, jak wiosną. Mógłby popracować nad strzałami z dystansu. Maor Melikson (-4) - zaczął w swoim stylu, kilka razy ograł na szybkości rywali, ale jego dogrania były niedokładne. Potem trochę zgasł. Patryk Małecki (4) - w pierwszej połowie sprawiał wrażenie zawodnika bez szybkości, czucia piłki. Najgorzej, że podejmował złe decyzje. Gdy trzeba było strzelać - podawał i na odwrót. W przerwie co bardziej porywczy chcieli, aby trener Maaskant zostawił go w szatni. Tymczasem "Mały" po raz kolejny udowodnił, że potrarfi jedną indywidualną akcją odwrócić losy meczu. Zdobył ważnego gola i grał coraz lepiej. Cwetan Genkow (3) - mógł na początku meczu zdobyć gola po podaniu od Lameya, lecz strzelił z woleja tuż obok słupka. Za mało aktywny w polu karnym rywala. Brakuje mu świeżości. Ivica Iliev (4) - przez pierwsze pół godziny był chyba najlepszy na boisku, udanie dryblował, potem trochę zgasł. Obudził się jednak we właściwym momencie i ustalił wynik spotkania. Szkoda, że w końcówce zmarnował jeszcze dobrą okazję.Jedna z jaśniejszych postaci na boisku. Na razie najlepszy transfer Wisły tego lata. Ma więcej atutów niż Andraż Kirm, przede wszystkim potrafi skutecznie dryblować. Grzegorz Wojtowicz, Kraków