Żarty na bok, oto nasze propozycje: Świat 1. Justin Gatlin to bez wątpienia gwiazda numer 1 helsińskiej imprezy. Amerykanin był wprawdzie, pod nieobecność rekordzisty świata Asafy Powella, faworytem na 100 m, ale na 200 m w sensacyjny sposób zmiażdżył rywali i powtórzył sukces Maurice'a Greene'a z 1999 roku z Sewilli. 2. Kiedy przed finałem 100 m kobiet siedziałem z Robertem Korzeniowski i typowaliśmy pierwszą trójkę, nawet do głowy nam nie przyszło, że sprint wygra Lauryn Williams. Amerykanka pogodziła wszystkie faworytki z Christine Arron i Veronicą Campbell na czele. Pod koniec MŚ dołożyła drugie złoto w świetnym stylu kończąc sztafetę 4x100. 3. Tak jak Lauryn Williams pogodziła faworytki na 100 m, to samo uczynił z Allenem Johnsonem i Xiangem Liu na 110 m ppł Ladji Doucoure. Francuz we wspaniałym stylu finiszował, a to że dobry start nie jest mu obcy udowodnił na pierwszej zmianie złotej francuskiej sztafety 4x100 m. 4. Pierwszy w historii mistrzostw świata dublet na średnich dystansach (800 i 1500) to zdobycz Rashida Ramziego. Marokańczyk występujący w barwach Bahrajnu nie dał szans rywalom na obu dystansach.. 5. Trudno jest być faworytem i potwierdzić to w takim stylu jak Jeremy Wariner. Amerykanin wygrał 400 m i zwycięsko zakończył sztafetę. Dwa złote medale na koncie to znak wielkiej klasy. Polska 1. To dla mnie największy sukces w karierze - mówiła po zdobyciu srebrnego medalu Monika Pyrek. To prawda, a dodatkowo najcenniejszy medal w naszej ekipie podczas mistrzostw w Helsinkach. Monika pokazała w tym roku wielki charakter. Podźwignęła się sportowo po klęsce w Atenach i została panią magister. Nic dodać, nic ująć. 2. Tak naprawdę trudno było oczekiwać, że Szymon zdobędzie medal - powiedział mi Sebastian Chmara. Szymon Ziółkowski, bo o nim mowa, to jednak stary wyjadacz. Facet, który potrafił wykorzystać złe warunki i krótkie rzuty na swoją korzyść. Teraz spokojnie może odpoczywać na swoim ulubionym polu golfowym pod Poznaniem. 3. Tak, to dziewczyny ze sztafety 4x100 m są naszym zdaniem najmilszym zaskoczeniem, wręcz szokiem jeśli chodzi o występy Polaków w Helsinkach. - Wszyscy podchodzili do nas z lekceważeniem. Nikt w nas nie wierzył - mówiły mi Iwona Dorobisz, Daria Onyśko, Dorota Dydo oraz Iwona Brzezińska. To prawda, ale teraz wierzymy, bo trudno nie wierzyć w 8. sztafetę świata. 4. - Tak blisko, a tak daleko - mówiła po finale sztafety 4x400 m Grażyna Prokopek. Cóż, w sporcie czasem tak bywa. Dziewczyny dały z siebie wszystko, zrobiły rekord Polski, ale i tak czegoś zabrakło. Jedni uznają, że było to pięć setnych sekundy, inni, że brak szczęścia. Wszyscy będą mieli rację. 5. Nie było zawodu, choć niektórzy obawiali się, że tak będzie. Można powiedzieć, że "nasza" długa sztafeta narodziła się na nowo. Z bardzo dobrym wynikiem weszła do finału, a w nim uległa tylko potęgom. Wiemy, że na ich 5. miejsce zawsze będzie się patrzyło z perspektywy dawnych sukcesów "lisowczyków", ale tamto już nie wróci... Witold Cebulewski, Helsinki