Ja skupiam się na żeglowaniu. Tyle energii, czasu i serca wkładałem w to, żeby zdobyć medal olimpijski w Pekinie, że to dla mnie najważniejsze - szczerze przyznaje Mateusz Kusznierewicz. Nie ukrywa jednak, że zdaje sobie sprawę z sytuacji w Chinach. Tyczkarka Monika Pyrek uważa z kolei, że najlepszym wyjściem byłby bojkot ceremonii otwarcia igrzysk. To są reakcje polskich nadziei olimpijskich na brutalnie tłumione przez chińskie władze manifestacje Tybetańczyków. O jakimkolwiek politycznym zaangażowaniu polskich sportowców nie chce natomiast słyszeć prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Piotr Nurowski, który w dzisiejszym Kontrwywiadzie RMF FM powiedział, że za tego typu działania nie zawaha się wyciągnąć surowych konsekwencji - włącznie z dyskwalifikacją. Nie dopuszczam myśli o bojkocie ceremonii otwarcia - stwierdził prezes. W zeszłym tygodniu w Lhasie w 49. rocznicę krwawego stłumienia tybetańskiego powstania przeciwko Chinom i ucieczki Dalajlamy mnisi buddyjscy zorganizowali pokojowe marsze. W kolejnych dniach przerodziły się one w największe od 20 lat antychińskie zamieszki. Według tybetańskich władz na wygnaniu, w starciach zginęło co najmniej 99 osób. Strona chińska mówi o kilkunastu zabitych. Do tego dochodzą setki zatrzymanych.