Francuski arbiter zaprezentował się bardzo słabo, przyczyniając się do tego, że napastnik Sevilla FC strzelił jak na razie najpiękniejszego gola turnieju, z tym, że zanim piłka zatrzepotała w siatce, dwa razy dotknął jej ręką i gdyby nie to, pewnie nie opanowałby futblówki. Stało się w bardzo ważnym momencie, bo nieprawidłowo zdobyta bramka pozwoliła pięciokrotnym mistrzom świata objąć prowadzenie 2-0, co przy ich klasie praktycznie oznaczało wygraną. Luis Fabiano w 51. minucie spotkania Brazylia - Wybrzeże Kości Słoniowej przeprowadził przepiękną akcję. Minął z piłką trzech rywali, a potem uderzeniem lewą nogą posłał ją do siatki. Wcześniej jednak reprezentant "Canarinhos" dotknął piłki ręką i to nawet dwa razy. Lannoy po akcji zapytał się Fabiano czy zagrał nieuczciwie, ale ten zdecydowanym ruchem głowy zaprzeczył. Sędzia uwierzył i uznał bramkę popełniając ogromny błąd, a prawda wyszła na jaw po spotkaniu, gdy Brazylijczyk powiedział: - Piłka dotknęła najpierw moją rękę, a następnie mojego ramienia. To nie koniec pomyłek arbitra z Francji. Dopuścił on do ostrej gry, w konsekwencji boisko na noszach opuścił Elano, który został brutalnie sfaulowany przez Ismaela Tiotę. Sprawca nie został ukarany nawet żółtą kartką! Na szczęście Elano prawdopodobnie będzie mógł zagrać w ostatnim meczu grupowym z Portugalią. - Został bardzo mocno kopnięty, ale to tylko kopnięcie i powinien wystąpić - powiedział Luis Fabiano. W tym momencie Brazylia prowadziła już 3-0 i miała zapewnione trzy punkty, starała się więc utrzymywać dłużej przy piłce i jej nie oddawać, a reprezentanci Wybrzeża Kości Słoniowej, mogli przerwać tę zabawę tylko za pomocą fauli. Musiało to doprowadzić do starcia, a jego ofiarą został Kaka. Pomocnik Realu Madryt w ciągu kilku minut zobaczył dwie żółte kartki i wyleciał z boiska. W obu przypadkach zobaczył" "kartoniki" nie za faul w czasie gry, tylko za przepychanki już po gwizdku. Swojego zawodnika bronił Carlos Dunga. Selekcjoner Brazylijczyków uznał wykluczenie Kaki za "całkowicie bezzasadne", co nie zmienia faktu, że piłkarz nie zagra z Portugalią. Na szczęście dla Dungi, Brazylia już zapewniła sobie awans do 1/8 finału. W gorszej sytuacji jest reprezentacja Stanów Zjednoczonych. Ona jeszcze walczy o wyjście z grupy, a po dwóch meczach ma na koncie dwa punkty. Powinna mieć cztery, jednak na drodze Amerykanów stanął malijski arbiter - Koman Coulibaly. Amerykanie w meczu ze Słowenią potrafili odrobić dwubramkową stratę, a w końcówce strzelili nawet trzeciego gola, jednak sędzia z Mali nie wiedząc czemu nie znał bramki Maurice'a Edu. Strzelec na pewno nie był na pozycji spalonej, trudno było się też dopatrzeć faulu, któregoś z zawodników drużyny atakującej. Słodką tajemnicą arbitra pozostanie więc, dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję. Dobrego dnia nie miał także Carlos Batres, sędzia spotkania Włochy - Nowa Zelandia. W siódmej minucie uznał gola strzelonego przez Shane'a Smeltza, choć napastnik popularnych "Kiwi" znajdował się na pozycji spalonej. Usprawiedliwieniem dla Gwatemalczyka, Rory Fallon zgrywając piłkę głową, tylko ją musnął, tak że nawet trudno było to zauważyć w powtórkach telewizyjnych. W 28. minucie podyktował z kolei rzut karny za faul Tommy'ego Smitha na Danielu de Rossim. Nowozelandczyk co prawda trzymał w polu karnym rywala, ale czy naprawdę miało to wpływ na to, że Włoch nie doszedł do piłki? Ja mam duże wątpliwości, ale Batres miał podstawy, żeby podyktować "jedenastkę". "Jedenastkę", dzięki której mistrzowie świata wywalczyli punkt, bo z akcji nie byli w stanie strzelić żadnego gola. To tylko przykłady z ostatnich dni, ale trzeba się spodziewać, że im spotkanie będzie miało większe znaczenie, to pomyłki arbitrów mogą być bardziej spektakularne. Oni są wtedy poddawani większe presji, a nie każdy potrafi sobie z nią poradzić. Zobacz zagrania ręką Fabiano: