Zdumienie i rozpacz Bawarczyków po 111 sekundach odwracających losy finału w Barcelonie, jest zakurzoną częścią historii Champions League. 11 lat temu zdezorientowani byliśmy także my, na trybunach Camp Nou kończący sławić niemiecką efektywność. Trzeba było pisać teksty od nowa, bo gole Solskjaera i Sheringhama obaliły utrwalony porządek świata. Wyspecjalizowani w odwracaniu losów meczów w końcówkach Niemcy, tym razem w ostatniej chwili polegli z kretesem. Wszelkie podobieństwa do wczorajszego ćwierćfinału na Allianz Arena są przypadkowe. Ostatnio Manchester zmieniał się specjalistę od Champions League, Bayernu przez 9 lat nie było w półfinale. O poczuciu niższości wobec Anglików wspominał nawet przed meczem nieskory z natury do nadmiaru skromności Louis van Gaal. Bramka Rooneya już w 2. min zdawała się być dowodem przepaści, która dzieli obie drużyny. Gracze Aleksa Fergusona nawet przesadnie nie świętowali: prowadzenie przyszło tak szybko i łatwo. Manchester przestał grać, zaczął trwać... Ataki Bawarczyków były na początku śmiesznie nieporadne. Ale skoro rywal dał im szansę, dlaczego z niej nie korzystać? Gracze van Gaala wirtuozami w większości nie są: szczególnie, gdy na boisku nie ma Robbena. Było więc 75 minut monotonnego podawania piłki, z którego i tak urodziło się kilka zagrożeń bramki van der Sara mogących wyrwać Anglików z letargu. Ale gracze Fergusona drzemali do samego końca, kiedy w 92. min Patrice Evra sprezentował Niemcom zwycięskiego gola. Zaraz potem okazało się, że nieszczęścia chodzą parami (uraz Rooneya). Bawarczycy świętowali tak, jakby już byli w półfinale, a przecież na Old Trafford Anglikom starczy 1-0. Gracze van Gaala czują jednak, że dokonali czegoś niezwykłego, że przepaść, o której tyle myśleli w rzeczywistości nie istnieje. W 1/8 finału Milan zagrał u siebie z Manchesterem piękny mecz, ale przegrał 2-3 i na rewanż do Anglii jechał bez nadziei. Bayern swoje szanse ocalił, a za tydzień z Robbenem będzie czuł się silniejszy. Wciąż to Manchester jest zdecydowanie bliższy półfinału Champions League? Niemcy liczą na to, że ich wielki rywal właśnie tak myśli. Tak jak 11 lat temu, w 89. min finału na Camp Nou, oni czuli smak zbliżającego się zwycięstwa. Dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego Czytaj też: Bayern - Manchester United 2-1 Lyon - Bordeaux 3-1