Kwalifikacje do przyszłorocznych igrzysk rozpoczęły się formalnie 1 kwietnia i potrwają do 31 marca 2020, ale to wyniki tegorocznych mistrzostw globu w dużej mierze zdecydują o podziale paszportów do Tokio. - W obliczu eliminacji olimpijskich najważniejsze są oczywiście wyniki drużyn, bo awans zespołu oznacza start indywidualny trzech zawodników w tej broni. Wciąż mamy szanse na kilka takich kwalifikacji, m.in. we wszystkich trzech broniach kobiecych oraz w męskim florecie. Bardzo trudne zadanie czeka szpadzistów, którzy obecnie są na 18. miejscu w świecie, a ich strata do najlepszej ósemki, która wywalczy awans, jest znaczna, ale naszą odmłodzoną ekipę z trenerem Robertem Andrzejukiem stać na jakąś miłą niespodziankę, co udowodniła czwartym miejscem w zawodach Pucharu Świata - powiedział Konopka. Jak podkreślił, fakt, że mistrzostwa globu są podwójnie punktowane do światowego rankingu sprawia, że "kto słabo wypadnie w Budapeszcie, może zapomnieć praktycznie o awansie na igrzyska". W najlepszej sytuacji są polskie szpadzistki, które zajmują drugie miejsce w klasyfikacji drużyn, a od rozpoczęcia kwalifikacji wygrały obie zaliczane do nich imprezy, w tym mistrzostwa Europy trzy tygodnie temu w Duesseldorfie. - Dziewczyny niezwykle wysoko zawiesiły sobie poprzeczkę. Byłoby czymś nadzwyczajnym, gdyby na Węgrzech powtórzyły sukces z Niemiec. Stawka w kobiecej szpadzie jest tak wyrównana, że o medalu może realnie myśleć nawet 10-11 zespołów. Na czołowych lokatach fluktuacja jest bardzo duża, więc już miejsce na podium byłoby fantastycznym osiągnięciem. Zresztą w tej konkurencji mamy do czynienia z kwintesencją sportu - nikt nie jedzie na MŚ w roli faworyta, nikt nie ma medali zawieszonych na szyi przed startem, choć z racji wysokiego rankingu można liczyć na ciut lepsze rozstawienie. Stąd też w środowisku ta rywalizacja wzbudza wielkie emocje i zainteresowanie - tłumaczył szef związku. Ostatnie dni przed wyjazdem do Budapesztu ekipa trenera Bartłomieja Języka spędziła na zgrupowaniu w Spale. - To był raczej kameralny obóz, raczej poświęcony na zadbanie o zdrowie, sprawy taktyczne niż czysto szermierczą pracę. Zawodniczki i sztab szkoleniowy tworzą bardzo rozsądną, świadomą grupę i dobrze wiedzą, czego najbardziej im potrzeba - wspomniał. Polki przed rokiem w chińskim Wuxi były siódme. Zwyciężyły Amerykanki, które są liderkami listy światowej. - To też działa na naszą korzyść, bo one mogą co najwyżej obronić dorobek punktowy, a nasza drużyna ma pole do poprawienia wyniku - zauważył. Podobnie jak w niedawnych ME w składzie na MŚ znalazło się pięć zawodniczek - Barbara Rutz zaprezentuje się tylko indywidualnie, a Magdalena Piekarska zmieni ją w drużynie. - Po powrocie Magdy zespół wygrał trzy turnieje, w których startował. Jakakolwiek zmiana składu byłaby irracjonalna - podkreślił Konopka. Gdyby dziś kończyły się kwalifikacje olimpijskie, w Tokio wystąpiłaby drużyna polskich florecistów, choć w rankingu zajmuje 10. miejsce. - To wynika ze specyfiki regulaminu i kontynentalnego podziału miejsc. Miodem na nasze serca był triumf Francuzów w ME, dzięki czemu wskoczyli oni do najlepszej czwórki drużynowej klasyfikacji i zwolnili jedno miejsce dla Europy. Przed chłopakami jednak jeszcze daleka droga. Najbardziej muszą uważać na reprezentację Niemiec, podobnie jak nasze florecistki, które z Niemkami zmierzą się jednak w bezpośrednim pojedynku o ósemkę. Także jedenaste w notowaniu szablistki wciąż mają szansę jako zespół pojechać do Tokio, ale w MŚ muszą zrobić naprawdę dobry wynik - podsumował analizował PZSzerm. Pierwsze trzy dni rywalizacji w stolicy Węgier poświęcone zostaną na wyłonienie czołowych "64" w każdej broni. Finały - od czwartku. Także turnieje drużynowe trwać będą wyjątkowo dwa dni. - Nie jest to standardowe rozwiązanie, mnie osobiście nie do końca przekonuje. Puchary Świata tradycyjnie rozgrywane są według schematu dzień na eliminacje grupowe, a następnego faza pucharowa. W MŚ nasze szpadzistki będą walczyć, w co gorąco wierzę, łącznie przez cztery dni, a to dla zawodników dodatkowa komplikacja - przyznał Konopka. Łączny dorobek polskich szermierzy w MŚ to 87 medali - 37 indywidualnych (8 złotych, 12 srebrnych, 17 brązowych) i 50 drużynowych (9-16-25). Paweł Puchalski