Lwowianka, która we wtorek skończy 27 lat, uważana jest za najsilniejszą zawodniczkę w Europie, natomiast 25-letnia Tan to - zdaniem ekspertów - wschodząca gwiazda szachów chińskich. Objawiła się na ubiegłorocznej olimpiadzie w Baku, gdzie zdobyła dwa złote medale - z drużyną oraz indywidualnie na czwartej planszy. Pierwsza partia finału przebiegała pod znakiem wzajemnego rozpoznawania. Grająca białymi reprezentantka Ukrainy wybrała spokojny debiut dający grę pozycyjną. Jednak po serii uproszczeń powstała pozycja, w której żadna ze stron nie uzyskała decydującej przewagi i po 42 posunięciach zawodniczki podpisały wynik remisowy. Zdaniem wiceprezesa Polskiego Związku Szachowego Adama Dzwonkowskiego, trudno jest wskazać faworytkę w tym pojedynku. Obydwie demonstrują najwyższy poziom gry i zasłużenie znalazły się w finale. W poprzednich rundach Tan niespodziewanie wyeliminowała wyżej notowaną koleżankę ze złotej drużyny olimpijskiej (Polki zdobyły w Baku srebro), natomiast Muzyczuk pokonała dwie byłe mistrzynie świata - Bułgarkę Antoanetę Stefanową i Rosjankę Aleksandrę Kosteniuk. "Wydaje się, że większe doświadczenie Ukrainki może zadecydować o tytule, szczególnie, jeżeli podstawowe cztery partie nie przyniosą rozstrzygnięcia. Jednak w szachach kobiecych wszystko jest możliwe i chyba czekają nas ogromne emocje" - uważa Dzwonkowski. Druga partia - we wtorek, białym kolorem zagra Chinka.