W nadchodzącym sezonie aż dwie eliminacje MŚ odbędą się w Polsce. Zawody 14 marca w łódzkiej Atlas Arenie zakończą cykl. Superenduro to motocyklowe wyścigi na torze w hali, przypominające motocrossowe, których organizatorzy tworzą różnego rodzaju przeszkody - belki, mosty, odcinki kamieniste, rowy z wodą itp. - aby maksymalnie utrudnić zawodnikom przejazd. W każdej rundzie MŚ odbywają się trzy równorzędne finały. Zawodnicy zdobywają też punkty za zajęcie trzech pierwszych miejsc w superpole (wyniki decydują o miejscach na starcie w finałach; motocykliści przejeżdżają w nim trasę nie ścigając się z rywalami, lecz walczą o jak najlepszy czas okrążenia). Po zsumowaniu uzyskanych punktów wyłaniani są też najlepsi zawodnicy danej imprezy. W minionym sezonie Błazusiak w końcowej klasyfikacji zajął trzecie miejsce, Juszczak 13. zaś Kargul 27. (dwaj ostatni nie startowali we wszystkich imprezach). Polscy kibice liczą najbardziej na kolejny świetny start Błażusiaka. Jest on jednym z najlepszych w historii zawodników globu w tej specjalności. W latach 2010-11 zwyciężył w mistrzostwach świata w halowym enduro. Od 2012 r. zmieniono nazwę konkurencji na superenduro, zaś "Taddy" w MŚ triumfował w latach 2012-15. W sezonie 2016/17 wystartował tylko w jednej eliminacji - w Krakowie. Chciał w ten sposób zakończyć karierę. Jednak jesienią 2017 r. niepodziewanie ogłosił, że wznawia starty. Dwaj pozostali Polacy raczej nie włączą się do walki o najwyższe cele. "W tym roku mam nieco inne nastawienia niż zazwyczaj. Staram się podejść do tematu ze spokojem i chłodną głową, bez wewnętrznej presji" - powiedział Kargul. Przyznał, że przygotowania do startu w stolicy Małopolski komplikuje mu fakt, iż w swojej okolicy (reprezentuje Cieszyński Klub Motorowy) nie ma profesjonalnego toru, na którym można trenować superenduro. Łączy on sport z pracą i z powodu obowiązków służbowych nie może sobie pozwolić na treningi za granicą. autor: Rafał Czerkawski