Początek meczu nie wskazywał na duże kłopoty "Biało-czerwonych". W 12. minucie prowadzili 7-4, wygrali dwa razy grę w osłabieniu, Sławomir Szmal odbił trzy rzuty, a w ataku wszystko im wychodziło. Tomasz Tłuczyński zdobył nawet gola z rozegrania (!), a Marcin Lijewski nie zostawił formy w Polsce, zdobywając przed przerwą cztery gole. W słowackiej bramce przez 23 minuty wisiała firanka, bo Richard Stochl nie odbił ani jednej piłki, a na co dzień gra przecież w jednej z najlepszych drużyn Europy, francuskim Montpellier. Jedyne co martwiło, to błędy w obronie, skrzętnie wykorzystywane przez Słowaków. Zbyt skrzętnie, bo ponad wspomniane trzy gole nie udawało się odskoczyć. A że trudno wyobrazić sobie grę bez błędów, to i takie Polacy zaczęli popełniać. Pechowo rzucał Mariusz Jurasik (dwie poprzeczki), a w bramce Słowacji pojawił się Martin Pramuk i zaczął odbijać. W ataku gubiliśmy piłkę i wynik wrócił do remisu. Nadzieję, że jednak będzie spokojnie, dał Karol Bielecki, który po wejściu rzucił dwie takie bomby, że Paul nie zareagował, i wygrywaliśmy 15-13. "Skoro tak łatwo Karol zdobywa gole, to spokojnie wygramy" - pomyślały pewnie Orły Wenty, ale to musiało trwać tylko chwilę. W 120 sekund Słowacy rzucili cztery gole, z czego dwa w odstępie 11 sekund w samej końcówce pierwszej połowy! To był nokaut, po którym Polaków czekał w szatni trudny kwadrans z Bogdanem Wentą. Kwadrans, bo tyle od tych mistrzostw trwają przerwy w meczach piłki ręcznej. Po zmianie stron Polacy szybko doprowadzili do remisu (18-18), ale rywal znów odskoczył. Trzeba było wreszcie stanąć murem w obronie i rzucać w ataku. Sygnał dał Bartłomiej Jaszka, bardzo ważne bramki zdobył Bartosz Jurecki, dwa razy trafił też bardzo dobry w tym meczu Tomasz Tłuczyński. No i bomby Karola Bieleckiego. Sześć goli z rzędu załatwiło sprawę, bo z jednego gola straty wyszliśmy na prowadzenie 28-23. Słowacki trener wziął czas, ale wszystko wyglądało na pozamiatane. Polacy nie byliby sobą, gdyby nie zechcieli rozpromować dyscypliny. Zamiast spokojnie i pewnie dowieźć bezpieczną przewagę do końca, dali Słowakom nadzieję. Trafiali w słowackiego bramkarza albo rzucali nad bramką. 110 sekund przed końcem było tylko 33-32, ale słowackie nadzieje zabił Bielecki, waląc z dziesiątego metra do siatki. Bez zachwytów, ale i bez większych obaw Polacy mogą przystąpić do operacji Argentyna. Latynosi dzisiaj niespodziewanie zremisowali z Koreą Południową 25-25. Z taką grą jak dziś Słowacy nie powinni mieć problemów z wyjściem z naszej grupy, a to oznacza, że "Biało-czerwoni" w przypadku awansu w fazie głównej zagrają z co najmniej dwoma punktami. W pozostałych meczach grupy D Szwecja wygrała z Chile 28-18, a Korea Płd. zremisowała z Argentyną 25:25. W sobotę rywalem zespołu trenera Bogdana Wenty będzie Argentyna. W drugiej parze zmierzą się Szwecja i Słowacja. Korespondencja z Goeteborga, Leszek Salva MŚ w piłce ręcznej - grupa D Polska - Słowacja 35-33 (15-17) Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Tomasz Tłuczyński 7, Karol Bielecki 6, Marcin Lijewski 6, Bartłomiej Jaszka 5, Bartosz Jurecki 3, Michał Jurecki 3, Patryk Kuchczyński 2, Bartłomiej Tomczak 1, Mariusz Jurasik 1, Mariusz Jurkiewicz 1, Mateusz Zaremba 0, Artur Siódmiak 0. Słowacja: Richard Stochl, Martin Pramuk, Teodor Paul - Martin Stranovsky 9, Daniel Valo 6, Peter Kukucka 5, Andrej Petro 5, Frantisek Sulc 3, Ladislav Tarhai 3, Michal Kopco 1, Tomas Stranovsky 1, Peter Tumidalsky 0, Juraj Niznan 0, Martin Mazak 0, Tomas Urban 0, Radoslav Antl 0. Sędziowali: Nachevski i Nikolov (Macedonia). Widzów: 2486. Leszek Salva, Goeteborg Zobacz zapis relacji na żywo