Kliknij tutaj, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Polska - Węgry! Popełniali podstawowe błędy Nie ma takiego miasta Londyn. Jest Lądek, Lądek Zdrój - tak mogą mówić polscy piłkarze ręczni po ostatnim meczu na mistrzostwach świata w Szwecji. Tak złego początku "Biało-czerwoni" w Szwecji nie mieli. W pustawej hali w Kristianstad od początku Polacy grali jak na wygnaniu i jak za karę. Uporczywe trzymanie się schematów na początku spotkania skutkowało tym, że nawet mając niezłą sytuację rzutową, nie szli w górę, tylko szukali podania. Po pięciu minutach przegrywaliśmy 0-3, ale schematy przełamał Mateusz Zaremba dwoma odważnymi wejściami. Potem schemat zadziałał przy świetnym podaniu Mariusza Jurkiewicza do Bartosza Jureckiego i był remis 3-3. Coś się zaczęło zazębiać, choć na środku rozegrania grał Jurkiewicz, który na środku grywa od święta. Błędy zaczęli też popełniać Węgrzy i wyszliśmy na prowadzenie, w czym pomógł też Sławomir Szmal. Gra była coraz składniejsza i ładniejsza. Nie zawodził jak zwykle Tomasz Tłuczyński, w drugiej linii prym wodzili Zaremba z Jurkiewiczem, ale najlepiej wyglądała gra z kołowymi. Zarówno Jurecki jak i Piotr Grabarczyk trafiali wszystko - w sumie 5 goli w pierwszej połowie - a świetnie podawali im ci, którym na mundialu asystowanie wychodzi lepiej niż rzuty: Tkaczyk i Bielecki. Aktywna była też ławka polskiej drużyny spontanicznie reagująca po udanych akcjach w obronie i w ataku. W 21. minucie wygrywaliśmy już 12-8, potem jeszcze 13-9 i znów się coś w tryby dostało. W 23. minucie Grabarczyk zdobył ostatniego gola w pierwszej połowie i było 14-10. Polacy stracili sześć goli z rzędu i do szatni schodzili przegrywając dwiema bramkami! W dodatku straconych po wpadkach tak prostych, że sięgających podstaw piłki ręcznej, jak błąd kroków. Wydawało się, że mecz z rywalem grającym tak jak my na tym turnieju, czyli przeciętnie, w spotkaniu, które trzeba było wygrać, nie będzie dla "Biało-czerwonych" zadaniem ponad siły. Kompromitacja w końcówce Ale było. Zaraz po przerwie straciliśmy kolejne trzy gole, czyli dziewięć z rzędu! Był 14-19! Czas bez gola wydłużaliśmy do niebotycznych rozmiarów - 14minut, aż w końcu trafił Tomasz Rosiński. Na prawym rozegraniu pojawił się Mariusz Jurasik, bo Zaremba zaczął się mylić, a Marcin Lijewski już w pierwszych minutach meczu dał do zrozumienia, że formy nie odzyskał. Niewiele to wszystko pomagało. W 40 minucie ciągle traciliśmy pięć goli. Pomagał w bramce Piotr Wyszomirski w kwadrans odbijając rzutów, tyle ile "Kasa" w całej pierwszej połowie. Zaczynało się robić nerwowo. Igrzyska odjeżdżały i potrzebny był zryw. Kwadrans przed końcem doszliśmy Węgrów na trzy gole. Czy to już teraz? Byłoby to możliwe, gdyby nie kolejne głupoty w ataku i marnowanie znakomitych interwencji Wyszomirskiego. Ale Węgrzy mieli w bramce niesamowitego Nandora Fazekasa. Siedem minut przed końcem obronił rzut Rosińskiego i akcję ze skrzydła Patryka Kuchczyńskiego, a z drugiej strony trafił Ilyes. Było 23-28, a do końca 6 minut. I to był już koniec. Pięć minut przed końcem Węgrzy grali w podwójnym osłabieniu, my przez prawie minutę z podwójną przewagą. I co? Zeszliśmy do trzech goli straty, ale rywal trafił nawet w takiej sytuacji! To była kompromitacja polskiej drużyny. Kolejną karę przeciwnika rozegraliśmy tak, że Mariusz Jurasik przepuścił piłkę między rękami... W sobotę Polacy wracają do kraju. Na lotniskach w Gdańsku i Warszawie trudno spodziewać się tłumów. Leszek Salva, Kristianstad Polska - Węgry 28-31 (14-16) Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Bartosz Jurecki 6, Mateusz Zaremba 3, Patryk Kuchczyński 3, Karol Bielecki 3, Mariusz Jurkiewicz 3, Bartłomiej Jaszka 2, Tomasz Tłuczyński 2, Piotr Grabarczyk 2, Tomasz Rosiński 2, Mariusz Jurasik 1, Bartłomiej Tomczak 1, Marcin Lijewski, Grzegorz Tkaczyk, Artur Siódmiak. Węgry - Nandor Fazekas, Roland Mikler - Georgo Ivancsik 11, Ferenc Ilyes 6, Tamas Mocsai 6, Tamas Ivancsik 4, Gabor Csaszar 3, Mate Lekai 1, Carlos Perez, David Katzirz, Gergely Harsanyi, Kornel Nagy, Peter Gulyas, Szabolcs Toro, Szabolcs Zubai, Timuzsin Schuch. Kary: Polska - 6 min., Węgry - 14.