23 (prawie) najlepszych 25 października komunikat prasowy FIFA wśród sędziów porozsiewanych po całym świecie spowodował pierwsze rozczarowania, u innych zaś wywołał nieśmiałe okrzyki radości. Tego dnia, za pośrednictwem oficjalnej noty, ogłoszono listę 44 arbitrów i 111 asystentów, którzy zdobyli wstępne uznanie władz centrali i jednocześnie zakwalifikowali się do kolejnego etapu szkoleń oraz selekcji. A tę przeprowadzano niezwykle starannie. Pod lupą "Jeszcze nigdy sędziowie nie znajdowali się pod dokładną obserwacją w tak długim okresie" - nie tak dawno dzielił się wrażeniami Mark Shield, sędzia ostatecznie wybrany do prowadzenia spotkań podczas MŚ. Faktycznie, obserwatorzy z ramienia FIFA pokonali kilometrów bez liku, przemierzyli całą kulę ziemską, by pod lupą swych analitycznych mózgów ocenić niemal każdy występ kandydata do niemieckiego mundialu w ponad rocznym odstępie czasu. Angel Maria Villar Llona, przewodniczący komitetu wykonawczego FIFA ds. sędziów, wykoncypował sobie, iż arbitrzy znajdujący się w orbicie zainteresowań zarządzanej przezeń komórki winni sprawdzać się nie tylko w konfrontacjach ligowych, ale i spotkaniach na szczeblu międzynarodowym. Toteż obsada pojedynków w europejskich pucharach oraz eliminacjach do mistrzostw świata zależała - poza zwykłymi rankingami Đ od decyzji Hiszpana. "Tak pieczołowite obserwacje zostały wobec sędziów zastosowane po raz pierwszy w historii" - zastrzega Sepp Blatter, subtelnie wskazując na swe zasługi. Droga do nieba - przez piekło 21 marca bieżącego roku w nobliwym Hotelu Kempinski, położonym na terenie Neu-Isenburg (okolice Frankfurtu), rozpoczął się uroczysty zjazd 44-osobowej grupy "czuwających nad przestrzeganiem przepisów". Choć spotkanie oficjalnie nosiło miano warsztatów, seminaryjny charakter stanowił pierwiastek ledwie śladowy. Przez pięć kolejnych dni "stróże boiskowego porządku" poddawali się gamie przeróżnych testów i egzaminów, mających ostatecznie wyrokować o ich przygotowaniu i przydatności do zbliżającego się turnieju. Na dobry początek wszyscy panowie poddali się szalenie dokładnym badaniom medycznym, wykluczającym jakiekolwiek podejrzenie schorzenia bądź innej przypadłości, uniemożliwiającej sprostanie wymaganiom światowego czempionatu. Następnie w programie przewidziano test psychologiczny, płynnie przechodzący w konwersacje z członkami komisji FIFA, jak również sprawdzian ze znajomości przepisów. "Nie wątpimy w kompetencje sędziów na poziomie znajomości reguł gry, natomiast chodzi nam o interpretację pojedynczych przypadków" - podkreśla sekretarz generalny FIFA, Urs Linsi. W ostatnim czasie weszła w życie nowelizacja regulacji dotyczących tzw. gry na czas, brutalnych, bezwzględnych przewinień oraz symulowania, więc sprawdzenie logicznego przetwarzania informacji wydaje się być jak najbardziej wskazane. Za istotne kryterium oceny arbitra uznano również stopień wtajemniczenia w posługiwaniu się językiem angielskim. To właśnie "narzecze Shakespeare´a" będzie obowiązywać jako oficjalne narzędzie komunikacji pomiędzy sędziami, a także wobec działaczy federacji. "Komunikacja wewnętrzna posiada decydujące znaczenie" - nie pozostawia złudzeń Linsi. Prócz łamigłówek typowo umysłowych nie obyło się bez wysiłku fizycznego. Wszyscy sędziowie wzięli udział w biegach sprinterskich, gdzie dystans 40-metrowy należało sześciokrotnie "zaliczyć" w czasie najwyżej 6,2 sekundy. Kolejny męczący krok to bieg wytrzymałościowy, składający się ze zmiennego pokonywania odległości - po 20 razy 150 metrów biegu i 50 metrów chodu. "Nie przygotowywałem się jakoś specjalnie przed tym egzaminem. Na tym poziomie sędzia jest wyczynowym sportowcem, więc powinien każdego dnia dbać o zachowanie bądź nawet poprawienie formy" - tajemnicę sukcesu zdradza Markus Merk, niemiecki jedynak w gronie "wybranych". Jaki klucz? "To są obecnie najlepsi sędziowie na świecie" - niemal euforycznie stwierdził Blatter po tym, jak biuro prasowe FIFA po raz "enty" wypuściło komunikat prasowy, tym razem z rejestrem 23 arbitrów, dostępujących zaszczytu czynnego zapisania się w dziejach MŚ. Jednakże lektura rzeczonego wykazu nakazuje wyrażać dalece idące obawy w kontekście czytelnego klucza selekcyjnego. Jeszcze przed wyłonieniem "najlepszych" przyjęto rzekomo bezprecedensową zasadę, iż o szansach "człowieka z gwizdkiem" nie będzie współdecydować kraj pochodzenia. Kryterium geograficzne jednak doszło do głosu, bowiem jak wytłumaczyć tylko po jednym arbitrze z danego kraju lub obecność na liście obywatela - z całym szacunkiem - Gwatemali, Beninu, Singapuru czy Jamajki?! Czyżby projekt "globalny futbol" i szeroko zakrojony program popularyzacji piłki nożnej wciąż zbierał swoje żniwo? Ach, te pieniądze... Niepewny los Można mniemać, iż udział wspomnianych rozjemców w finałach mistrzostw świata to pewnik, zaś rezerwowi czyhają jedynie na okazję, wynikającą - o zgrozo! - z choroby albo kontuzji konkurenta. Nic bardziej mylnego! Decydenci FIFA postanowili zaryzykować - w celu lepszej współpracy zespołu sędziowskiego - historyczny pomysł i zestawiać "meczowe trójki" pracujące ze sobą na co dzień, a w najgorszym razie pochodzące z tego samego krajowego związku. "W 2002 roku pojawił się problem, kiedy podczas mistrzostw świata naprędce skonstruowane team-y nie harmonizowały ze sobą" - o kulisach decyzji opowiada Andreas Werz, rzecznik prasowy światowej federacji. W terminie od 18-21 kwietnia w tym samym ośrodku pod ciężarem wszelakich, specyficznych dla swej profesji, testów ugną się asystenci. FIFA zaprasza "liniowe tria", według poniższego równania - duet asystentów stale współpracujących przy każdym z 23 wybrańców i najlepszy "boczny" z tego samego kraju. Trudne egzaminy musi pomyślnie ukończyć przynajmniej dwóch z trzech asystentów, w przeciwnym razie "ich główny" wypada z listy, a z tego nieszczęścia korzysta wówczas oczekujący kwartet. Mądrość Merka Nie działacze, nie drużyny, lecz sędziowie jako pierwsi przybędą do Niemiec i odbiorą klucze do swych apartamentów hotelowych. Stała siedziba arbitrów podczas "festiwalu mistrzów" wyznaczona została na Frankfurt. To właśnie nad Menem odbywać będą codzienne treningi ludzie odpowiedzialnych za prawidłowy przebieg potyczek, to w metropolii stanowiącej część landu Hesja przez cały miesiąc swe życie zorganizują "dżentelmeni w czerni", opuszczając ją tylko na potrzebę służbowego wyjazdu na konkretny mecz. Aby oczekiwane wzmożone zużycie energii czy zwalczanie stresu nie sprawiało kłopotu, do dyspozycji arbitrów pozostanie cały zastęp trenerów od przygotowania fizycznego, psychologów, fizjoterapeutów oraz masażystów. "Nominacja sędziego na mistrzostwa świata jest wynikiem wielu miesięcy utrzymywania wysokiej formy. Prawdopodobieństwo awansu piłkarza do kadry na mundial tuż przed jego rozpoczęciem jest dużo większe, niż podobne osiągnięcie arbitra nawet w dłuższej perspektywie czasu" - trafnie podsumował zagadnienie przytaczany już powyżej Merk. Niełatwo oprzeć się wrażeniu, że ma rację. "Tylko Piłka"/Marcin Gabor