Grabowski trzy razy rywalizował w klasie Laser Standard na igrzyskach (Sydney 2000, Ateny 2004 i Pekin 2008), a po ostatnim olimpijskim starcie zdecydował się przejść do dwuosobowej klasy Star. Nie udało mu się jednak zakwalifikować na kolejne igrzyska do Londynu i w 2011 roku zakończył karierę. "W 2012 roku wróciłem na chwilę do pływania na Laserze, ale od tego czasu traktuję żeglarstwo jako aktywne hobby. Normalnie pracuję i praktycznie w ogóle nie trenuję. W tym roku na wodę zszedłem dopiero w sierpniu, a mistrzostwa Polski były moimi drugimi regatami. Wcześniej rywalizowałem w Dziwnowie w Pucharze Europy i w tamtych zawodach dostałem solidnie w kość" - powiedział. Wielokrotny mistrz Polski z bardzo dobrej strony zaprezentował się w krajowym czempionacie i w stawce 58 zawodników stanął w Gdyni na najniższym stopniu podium. Swój sukces z ubiegłego roku powtórzył 26-letni Tadeusz Kubiak (SEJK Pogoń Szczecin), a drugi był liczący 19 lat Piotr Malinowski (MOS SSW Iława). Grabowski podkreślił, że regaty były ciężkie, nieprzewidywalne oraz emocjonujące, bo wszystko się mogło zdarzyć. "Miałem dwóch głównych przeciwników - startujących rywali oraz swoje słabości. Dla mnie wyzwaniem były same warunki oraz pływanie na łódce w takim wymiarze, bo w ciągu trzech dni zaliczyliśmy dziewięć wyścigów. Po tych mistrzostwach jestem bardzo zmęczony, bo trudno mi wyobrazić sobie trudniejsze i bardziej wymagające regatowe warunki, ale jednocześnie zadowolony. Pomimo tylu lat na karku jestem w stanie skutecznie rywalizować z młodą gwardią, która naprawdę dobrze żeglowała. Wszystkich nie znam, bo to kolejne pokolenie żeglarzy, a wielu z nich jest nieznacznie starszych od moich synów" - stwierdził.