Tym samym obaj zostali włączeni do ekipy i w Daegu (27 sierpnia - 4 września) wystąpi 43 sportowców w biało-czerwonych barwach. Bochenek poprawił rekord życiowy z 13,56 na 13,44, a Didenkow z 5,70 na 5,72. Zawodnik Zawiszy nie ukrywał, że jest zaskoczony takim wynikiem. "Nie miałem pojęcia, że bieg ten jest aż tak szybki. Nie czułem żadnej presji rywali, pokonywałem płotki spokojnie, starając się robić to jak najlepiej. I to jest chyba klucz do dobrego biegania" - powiedział. Zapytany jak to jest możliwe, że przy tak niesprzyjającej, deszczowej aurze można osiągnąć minimum, wyjaśnił: "Deszcz bardzo mi sprzyja. Mój pierwszy trener Tomasz Świerzowski powiadał: lubisz kiedy pada i przypominał, że pierwszy wynik poniżej 13 sekund uzyskałem w Słupsku kiedy było 12 stopni i lało niesamowicie. Przyznam, że chyba rzeczywiście coś w tym jest". Didenkow w ostatniej, trzeciej próbie pokonał wysokość 5,72. "Po raz pierwszy tu, w Bydgoszczy, skakało mi się tak dobrze i to, że udało się osiągnąć minimum na mistrzostwa świata, będę wspominał długo i miło" - zaznaczył. Przed zawodnikiem SKLA Sopot jeszcze jeden występ przed Daegu - XXVI Uniwersjad w chińskim Shenzhen (Szenczen). "Byłem już spakowany, uwzględniając ewentualny udział w mistrzostwach świata i jak widać przewidywania te były słuszne. Będzie to ciężki okres dla mnie, bowiem starty w trzech ważnych imprezach w tak krótkim czasie z pewnością nie pozostaną bez znaczenia, ale myślę, że dam radę" - dodał. W Daegu wystąpi trzech polskich tyczkarzy - oprócz Didenkowa Łukasz Michalski i Paweł Wojciechowski (obaj SL WKS Zawisza Bydgoszcz).