Humoreska z pierwszej strony "La Gazeta dello Sport" mówi wszystko o pierwszym starciu gigantów włoskiej i angielskiej piłki: "Moratti (prezes Ineru) po meczu: ". Przed spotkaniem Mourinho chełpił się ledwie dwiema porażkami na 12 meczów z Alexem Fergusonem. Teraz wielki Jose musi się napocić, by nie stracić głowy w rewanżu na Old Trafford. - Mogę być zadowolony z remisu - powiedział Portugalczyk. - Nie wierzę jednak, żebyśmy w rewanżu na Old Trafford mieli takiego arbitra, jak Medina Cantalejo. Był naprawdę fantastyczny. Doskonale chronił drużynę przyjezdnych. Już po pierwszych jego decyzjach od razu zrozumiałem w którą stronę wieje wiatr. W sprawie krytyki sędziego piłeczkę odbił sir Alex Ferguson: - Mourinho krytykuje Cantalejo? Pewnie dlatego, że arbiter nie przestraszył się panującej na San Siro atmosfery. Mourinho wstawił się za Zlatanem Ibrahimoviciem. - Krytykują go za ten występ, ale ja się z tym nie zgadzam. Bardzo rzadko dostawał dobre podania, a sam starał się jak mógł. Miał kilka ładnych akcji, robił, co mógł, aby pomóc drużynie - podkreślał. Portugalczyk zgodził się, że jego ekipa przespała I połowę. - Daliśmy się zaskoczyć szybkim, zdecydowanym akcjom Manchesteru. Po przerwie było już lepiej - zwracał uwagę. Ferguson doszedł do wniosku, że jego ekipa w ciągu ostatnich dwóch lat zrobiła gigantyczny postęp. - To już nie ten sam team, który dał się rozbić na San Siro Milanowi 0:3. Jestem zadowolony z tego 0:0, chociaż fakt, że nie strzeliliśmy tu gola wystawia nas na pewne ryzyko przed rewanżem - uważa sir Alex. Jednocześnie pocieszał się: - W drugim meczu będziemy znacznie silniejszy. Karę odpokutował Vidić, Scholes będzie w pełni sił, a i Rooney dojdzie do formy, bo z przyczyn zdrowotnych w ostatnich siedmiu kolejkach grał tylko raz - dodawał Ferguson. Sir Alex oczekuje, że w rewanżu jego ekipa "zabetonuje" Inter (czyli postawi w obronie mur nie do przejścia), a po kontrach strzeli przynajmniej jednego gola. - Będziemy grać jeszcze bliżej między poszczególnymi formacjami, postaramy się o większą skuteczność pod bramką rywala - wyznacza cele swoim chłopakom szkocki menedżer. Michał Białoński, Mediolan