Szkoleniowiec nie ukrywa, że myśli o powrocie na ławkę trenerską w Premier League, ale nie chce tego robić przed wypełnieniem kontraktu z aktualnym pracodawcą. W ostatnich tygodniach pojawiły się informacje o tym, że szkoleniowca zatrudnią słynący z hojności właściciele Manchesteru City. Sam Mourinho zaprzeczył tym doniesieniom i stwierdził, że z chęcią wypełni do końca umowę z mediolańczykami. Według niej spędzi na San Siro jeszcze dwa sezony. - Jestem zadowolony z tego, że nawet w najtrudniejszej chwili nie zwątpiłem - mówi Mourinho o pobycie w Mediolanie. - Nigdy nie unikałem porównań z moimi poprzednimi doświadczeniami. Nigdy nie ukrywałem i nie będę ukrywał, że w Anglii pracuje się inaczej. Tam inaczej traktuje się trenerów, inne są zwyczaje piłkarskie - ocenia. - Jednak jestem zadowolony. Mój kontrakt wygasa w 2011 roku, a ja chcę go wypełnić - mówi. Co będzie potem? Sam Mourinho nie jest do końca przekonany jaką drogę rozwoju wybierze, ale wie co chce robić u jej schyłku. - Na zakończenie kariery chciałbym zrobić dwie rzeczy. Pierwsza, jak wszyscy trenerzy, zostać selekcjonerem reprezentacji Portugalii. Potem chciałbym udać się do takiego kraju jak USA, by pomóc tamtejszej piłce doścignąć w popularności baseball czy futbol amerykański - zdradza. Delikatnie mówiąc inni szkoleniowcy Serie A nie przepadają za "The Special One". On sam zdaje się nie przejmować tymi opiniami i jego gotów na konfrontacje. Szczególnie głośne są jego medialne starcia z Claudio Ranierim i Sinisą Mihajlovicem. - Mogę się umówić z nimi oboma. Nie mam z tym problemu - twierdzi Mourinho. - Z Ranierim mógłbym porozmawiać o piłce. To człowiek z wielkim doświadczeniem, które całe życie poświęcił sportowi. Rozmowa z nim poszerzyłaby moją wiedzę na temat włoskiej piłki - przekonuje Portugalczyk. Mniej pochlebnie wypowiada się za to o szkoleniowcu Bologni, a wcześniej asystencie Roberto Manciniego w Interze. - Nie mógłbym rozmawiać o piłce z Mihajlovicem, ponieważ on sam powiedział, że nie chce tego robić - mówi. - Wyobrażam sobie, że jeśli nie chce rozmawiać ze mną, to nie mógłby rozmawiać także z Erikssonem, Fergusonem, Sachhim, Wengerem czy Benitezem - ironizuje Mourinho. Z podobnymi sytuacjami trener Interu spotykał się też pracując w Premier League, ale teraz twierdzi, że sir Alex Ferguson jest jego przyjacielem. Natomiast Arsena Wengera nie spotkał osobiście. - Nie sądzę, by to było łatwe dla Wengera, który przed 2004 rokiem kolekcjonował trofea i pobijał rekordy, a potem nie wygrał nic. Chelsea w 2004 roku zakończyła serię Arsenalu - tłumaczy Portugalczyk. - Mimo wszystko szanuję go - dodaje. - Ferguson jest moim przyjacielem i zawsze możemy umówić się na kolację - przekonuje. - Mieliśmy taki zwyczaj, że po każdym meczu naszych drużyn spotykaliśmy się przy lampce czerwonego wina - zdradza Mourinho. W lutym będzie kolejna okazja do takiego spotkania. Inter w 1/8 finału Ligi Mistrzów zmierzy się właśnie z Manchesterem United. - Cieszę się na starcie z United. To aktualni mistrzowie i zdobywcy Mistrzostwa Świata. Nie mogliśmy trafić na bardziej prestiżowego przeciwnika - zauważa trener.