Polki po raz trzeci w historii tej imprezy stanęły na podium. Sześć lat temu wygrały turniej, a w 2007 roku zajęły drugie miejsce. Tym razem, w greckim Porto Carras, nie były w gronie faworytek. Miały szósty numer startowy. "Medal jest dla nas samych olbrzymią niespodzianką. Pojechałyśmy bowiem w osłabionym składzie, bez Joasi Dworakowskiej oraz Iwety Rajlich, która karmi jeszcze piersią synka" - powiedziała czterokrotna mistrzyni Polski. Jak zaznaczyła, kluczem do sukcesu był wyrównany poziom gry wszystkich pięciu zawodniczek, a przede wszystkim nastrój, jaki panował w ekipie. "Był naprawdę fantastyczny. Nie było żadnych kłótni, nieporozumień, niedomówień. Do tej świetnej atmosfery przyczynili się nasi szkoleniowcy - Marek Matlak i Aleksander Miśta, a także trenerzy męskiej drużyny Michał Krasenkow i Grzegorz Gajewski. Koledzy z reprezentacji, choć nam zazdrościli udanych partii, bardzo nas wspierali i cieszyli się z naszych sukcesów" - podkreśliła matka trojga dzieci, jedyna Polka i jedna z nielicznych na świecie szachistek mająca tytuł arcymistrza męskiego. Dodała, że remis z Rosjankami w szóstej rundzie jeszcze bardziej "uskrzydlił" zespół. "To był w jakimś stopniu przełom, który nas bardzo dowartościował i pozwolił myśleć o medalu. Nasze rywalki nie przegrały, ani też nie miały remisu od 23 meczów" - zaznaczyła Monika Soćko, która tylko jeden dzień nacieszy się swymi dziećmi. "W niedzielę lecę do Amsterdamu, a mąż zostanie z +trójką+ dzieciaków. Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, ale zaproszenie jakie dostałam poczytuję sobie za duże wyróżnienie. Nieczęsto mam okazję do gry w silnie obsadzonych turniejach" - dodała. 11 listopada w ostatniej, dziewiątej rundzie, Polki zremisowały z zespołem Armenii 2:2. Matlak podkreślił, że "dzień niepodległości był wielkim dniem dla naszych szachistek. Sam przebieg meczu jest mniej istotny, najważniejszy jest medal. Ale - co warto wspomnieć - rundy decydujące o podziale medali są zwykle bardzo stresujące i w takich sytuacjach zawodniczki częściej popełniają błędy. W piątek duże emocje udzieliły się wszystkim walczącym o podium drużynom". "Na słowa pochwały zasługuje przede wszystkim Jola Zawadzka, która rozegrała znakomitą partię z byłą wicemistrzynią Europy Lilit Mkrtchian. O jej zwycięstwie w dużym stopniu zadecydowało perfekcyjne przygotowanie debiutowe" - dodał trener. Polki grały w składzie: Karina Szczepkowska-Horowska (MKSz Rybnik), Monika Soćko (KSz HetMaN Szopienice Katowice), Jolanta Zawadzka (KSz Polonia Wrocław), Joanna Majdan-Gajewska (AKSz Hetman-Politechnika Koszalińska) i Katarzyna Toma (KSz Drakon Lublin). Tytuł obroniły Rosjanki. W turnieju open zwyciężyli Niemcy, a Polacy zajęli ósme miejsce. Wystąpili w składzie: Mateusz Bartel (KSz Polonia Wrocław), Radosław Wojtaszek (MTS Kwidzyn), Bartosz Soćko (KSz HetMaN Szopienice Katowice), Kamil Mitoń (KSz HetMaN Szopienice Katowice) i Bartłomiej Macieja (KSz PGNiG Polonia Warszawa).