Amerykanin w minioną sobotę na stadionie w Lesznie zajął IV pozycję podczas Grand Prix Europy. Hancock znakomicie prezentował się podczas całych zawodów. W kolejnych gonitwach nie popełniał nawet najmniejszych błędów. Jeszcze w półfinale zostawił za plecami trójkę Polaków: Tomasza Golloba, Jarosława Hampela i Sebastiana Ułamka. - Na leszczyńskim obiekcie czułem się znakomicie. Wszystko w moim zespole działało. Jeszcze w półfinale perfekcyjnie udało mi się rozegrać gonitwę - komentuje Greg Hancock. Utytułowany żużlowiec dopiero w wielkim finale zanotował wpadkę. Uznać musiał wyższość Jasona Crumpa, Tomasza Golloba i Andreasa Jonssona. - W finale niestety troszkę spóźniłem start. Znalazłem się za rywalami i musiałem liczyć na ich błędy. Wówczas byłaby dla mnie szansa wysforowania się do przodu. Jednak przeciwnicy nie pomylili się - podsumował Hancock. Amerykanin mimo wszystko może być bardzo zadowolony z efektów swoich startów. W Grand Prix ściga się od początku istnienia tej formy wyłaniania indywidualnych mistrzów świata na żużlu. Nieprzerwanie plasuje się w ścisłej czołówce. Obecnie z 26 punktami jest na trzeciej pozycji. - Po występie w Lesznie z nadzieją patrzę w przyszłość i liczę na dalsze sukcesy. Najbliższe zawody odbędą się w Szwecji i mam nadzieję, że będą równie udane - wierzy Greg Hancock.