Według danych opublikowanych na stronie internetowej Pekińskiego Zarządu Turystyki - w czerwcu odwiedziło stolicę Chin 299 000 zagranicznych turystów, o 19,9 procent mniej niż w czerwcu roku ubiegłego. W kwietniu było ich 385 000. Liczby te świadczą, że "burza złej prasy" o Chinach przed igrzyskami, w tym stłumienie zamieszek w Tybecie i potężne trzęsienie ziemi w prowincji Seczuann, odstraszyło wielu potencjalnych gości. Niektóre hotele w Pekinie drastycznie obniżyły opłaty za dobę pobytową twierdzą agencje turystyczne, a urzędnicy miejscy przyznają, że rezerwacje na czas igrzysk (8-24. sierpnia) pozostają niskie, na poziomie poniżej 50 procent w hotelach czterogwiazdkowych. "To efekt kumulacyjny" - twierdzi prezydent agencji podróży i oceny ryzyka JET Intelligent Risks Systems, Bruce McIndoe wyjaśniając, dlaczego w Pekinie nie zjawi się tylu turystów ilu oczekiwano. "Sądzę, że kłopoty z dostaniem się do kraju igrzysk są największą przeszkodą, a takie wieści, jak zanieczyszczenie powietrza, upał i tłok też robią swoje. Suma tych trudności może skłaniać cudzoziemców do zadania sobie pytania - czy ja naprawdę muszę zmagać się z tym wszystkim ?" - dodaje McIndoe. Zaostrzone kryteria wizowe, zarówno dla turystów jak i biznesmenów, tłumaczone przez chińskie władze dbałością o bezpieczeństwo igrzysk, stają się przeszkodą dla ludzi, ubiegających się o wjazd do Chin. Szanghaj i kilka innych miast zaprzestały uznawania wiz biznesowych, co wywołało krytykę zagranicznych grup biznesu, argumentujących, że szkodzi to ich interesom.